Korsze to 11-tysięczna gmina na peryferiach Mazur. Przez lata rządzona przez jednego i tego samego burmistrza miała ogromne kłopoty z własnym budżetem, a samorząd brał kredyty pod zastaw ratusza.
Walka o władzę w Korszach zawsze była zaciekła, a urzędnicze posady w cenie, bo tylko one gwarantowały stały, godziwy dochód.
Cierpliwość mieszkańców skończyła się dwa lata temu, w wybory. Nowy burmistrz Ryszard Ostrowski miał zapewnić gminie nowe otwarcie. Z początkiem 2007 r. utworzył dwa nowe stanowiska: do pozyskania unijnych funduszy i do opracowywania wniosków.
– Było to coś zupełnie nowego w tej gminie i w tym urzędzie – wspomina 35-letni Tomasz Dudziak, który wygrał konkurs na stanowisko ds. pozyskania środków unijnych. Pomyślnie przeszedł trzymiesięczny okres próbny i dostał umowę na czas nieokreślony. Uczciwie przyznaje, że w momencie zatrudnienia jego wiedza na temat unijnych funduszy była niewielka.
– Czytałem książki o pozyskiwaniu funduszy, przeglądałem strony internetowe, podpytywałem się tych, którzy mieli już w tej materii doświadczenie. Uczestniczyłem również w jedno- lub dwudniowych szkoleniach, które z uwagi na dużą liczbę słuchaczy za wiele nie dawały – opowiada.