Wniosków o dofinansowanie szkoleń dla pracowników wpłynęło w tegorocznym konkursie aż 838. Opiewały na 2,1 mld zł pomocy, czyli pięć razy więcej niż dostępna pula. Wydawało się, że setki firm będą płakać, iż zabrakło dla nich pieniędzy. Ale powody rozpaczy okazały się zupełnie inne. Środków starczyło dla wszystkich projektów, które przeszły pozytywnie ocenę merytoryczną i formalną. Pozostałych 75 proc. nie spełniło wymagań.– To niespotykanie zły wynik – komentuje Ewa Fedor z Konfederacji Pracodawców Polskich. – Ale myślę, że zawiniły obie strony postępowania. Starający się o dotacje przedstawiali często oklepane pomysły. Z kolei przygotowany przez urzędników system oceny schematycznie traktował bardziej skomplikowane projekty – dodaje.
Jednym z głównym grzechów potencjalnych beneficjantów było przekonanie, że dotacje na szkolenie z programu „Kapitał ludzki na lata 2007 – 2013” (działanie 2.1.1) są kontynuacją działań z programu na lata 2004 – 2006. – Tymczasem cele unijnego wsparcia mocno się zmieniły. Nie chcemy dofinansować szkoleń dla samych szkoleń. Teraz będziemy wspierać projekty, które odpowiadają na konkretne potrzeby i przynoszą mierzalne rezultaty – mówi „Rz” wiceminister rozwoju regionalnego Jarosław Pawłowski.
Zdaniem Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości firmy nie potrafiły wskazać, jak mają zamiar pozyskać wystarczającą liczbę uczestników szkoleń, a zaplanowane działania nie gwarantowały realizacji celu. – Częstym powodem negatywnej oceny wniosków był nieracjonalny i nieefektywny budżet. Najczęściej zawyżaną pozycją kosztową były wydatki związane z zarządzaniem i obsługą projektu – dodaje Aleksandra Berg z Zespołu Instrumentów Szkoleniowych w PARP.
Ministerstwo Rozwoju Regionalnego przyznaje, że do np. zbyt ogólnych opisów projektów przyczyniła się m.in. mała liczba znaków. I zamierza zmieniać nieco zasady.