Oznacza to wzrost popytu na aktywa. Jeśli strona podażowa nie będzie dostosowana do tej sytuacji, pojawia się ryzyko m.in. wzrostu cen aktywów, w szczególności zaś (jak pokazują doświadczenia niektórych państw członkowskich strefy euro) cen nieruchomości.
W teorii taki istotny wzrost cen niesie ze sobą zagrożenia dwojakiego rodzaju: może negatywnie wpłynąć na stabilność finansową oraz powodować zaburzenia cyklu rynku mieszkaniowego.
Ryzyko zaburzeń na rynku mieszkaniowym jest dosyć spore, tym bardziej że w Polsce mamy do czynienia z barierami o charakterze podażowym. Wzrost popytu na kredyty może przyspieszyć powrót do tendencji wzrostowej cen (jeśli wprowadzenie euro przypadnie na okres spadku cen nieruchomości) lub podtrzymania tendencji wzrostowej (jeśli wprowadzenie euro przypadnie na okres wzrostu cen). Szczególnie niebezpieczna jest ta druga sytuacja. Po pierwsze, przy niskiej podaży wysokie ceny jeszcze bardziej ograniczają dostępność mieszkań. Po drugie, spadek stóp procentowych w okresie hossy na rynku nieruchomości może przyczynić się do narastania bąbla spekulacyjnego na rynku i – po pewnym czasie – gwałtownego załamania.
Zagrożenie dla stabilności finansowej wiąże się z ryzykiem nadmiernego poziomu zadłużenia gospodarstw domowych i przedsiębiorstw (w Polsce najistotniejszą część rynku kredytowego stanowią kredyty na nieruchomości). Jeśli te podmioty straciłyby zdolność spłaty swoich zobowiązań, byłoby to groźne dla sektora finansowego. Kluczowe jest pytanie, o ile może wzrosnąć akcja kredytowa na skutek spadku stóp procentowych. Z jednej strony niski poziom zadłużenia gospodarstw domowych może sugerować, że ten wzrost może być znaczny.
Przeprowadzone jednak analizy na potrzeby raportu NBP pokazują, że relacja masy kredytów dla sektora prywatnego do PKB może wzrosnąć z niespełna 40 proc. obecnie do zaledwie 44 proc. w okresie trzech lat. Wyniki symulacji sugerują, że po wprowadzeniu euro poziom zadłużenia w relacji do PKB będzie stopniowo, powoli dochodził do poziomu równowagi. Co więcej, znaczną część kredytów mieszkaniowych stanowią kredyty walutowe, których oprocentowanie na skutek wprowadzenia euro nie powinno ulec istotnemu zmniejszeniu. To także może wpłynąć na stosunkowo mniejszy wzrost akcji kredytowej.