W środę opublikowaliśmy tekst głównego ekonomisty ING „Na tropie mafii WIBOR-owej”, w którym Mateusz Szczurek wskazywał na ekonomiczne uzasadnienie nienaturalnie wysokiej stawki WIBOR 3M i powątpiewał w istnienie zmowy bankowej mającej na celu podniesienie rynkowych stóp procentowych.
Od kwietnia różnica między stawką WIBOR 3M (czyli oprocentowaniem, po jakim pożyczają sobie banki środki na trzy miesiące) a główną stopą NBP wynosi ponad 70 pkt bazowych (0,7 pkt proc.), a chwilami dobijała nawet do 100 pkt bazowych. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy miało być istnienie zmowy kilku banków, które podczas codziennej procedury ustalania WIBOR windują tę stawkę do góry. Wyższy WIBOR 3M to wyższe wpływy z rat kredytowych, zarówno dla gospodarstw domowych, jak i dla firm. Na szczęście dla spłacających kredyty w złotych WIBOR 3M od trzech tygodni systematycznie spada, wynosił wczoraj 4,27 proc.
Reakcje na tekst głównego ekonomisty ING są zróżnicowane. – Procesy w tym artykule są opisane w bardzo dobry sposób i odzwierciedlają to, co się dzieje na rynku – mówi Marta Kępa, członek zarządu ACI Polska, organizacji nadzorującej ustalanie stawek WIBOR.
– To jest bardzo poprawny tekst z uzasadnieniem ekonomicznym. Trudno pisać do gazety o mafii WIBOR-owej, opierając się tylko na plotkach – mówi ekonomista dużego banku. Bo zjawisko zmowy bankowej opiera się tylko na nieoficjalnych domysłach. Choć faktem jest, że przez długi czas trzy banki – PKO BP, Millennium i BPH – próbowały zawyżać WIBOR podczas codziennej procedury ustalania tej stawki.
– Prawda leży gdzieś pośrodku, choć wątpię, by w grę wchodziła zmowa banków. Kilka banków mogło działać w celu podwyższania WIBOR, ale niezależnie, bo wszystkie mają bardzo podobne interesy – mówi główny ekonomista jednego z banków. – Gdyby nie zaistniały argumenty za podwyżką WIBOR, o których napisał Mateusz Szczurek, to zmowa kilku banków nie doprowadziłaby do takiego podniesienia WIBOR. To nie mogła być wyłącznie zmowa banków – uważa Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK.