Wartość większości światowych indeksów giełdowych oscylowała wczoraj wokół zamknięcia sesji wtorkowej. Kupujący wstrzymywali się z inwestycjami, czekając na popołudniową publikację danych z USA na temat rynku pracy i kondycji sektora usług. Te pierwsze okazały się gorsze od oczekiwań. W grudniu ubyło o 11 tys. więcej miejsc pracy, niż oczekiwano. Mimo to rynek skorygował poranne kosmetyczne spadki, co pokazuje, że nastroje na rynkach wciąż są bycze.

O 16 naszego czasu podano informację na temat indeksu ISM badającego poziom aktywności w sektorze usług. Tu również dane okazały się gorsze od rynkowych szacunków i również nie spotkały się z negatywną reakcją inwestorów. Być może inwestorów zadowolił fakt, że wskaźnik utrzymał się powyżej poziomu 50 pkt stanowiącego granicę między rozwojem i regresem w gospodarce. W grudniu wartość wskaźnika wzrosła do 50,1 pkt z 48,7 pkt w listopadzie.

W Warszawie podstawowe indeksy praktycznie nie zmieniały poziomu z wtorkowego zamknięcia. Nie było prawie żadnych informacji korporacyjnych i nawet kapitał spekulacyjny nie miał „pod co” handlować. Rynek ożywił się dopiero przed zamknięciem sesji, na co wpływ miała optymistyczna postawa graczy w USA, którzy nie zareagowali na słabsze dane makro. Indeks WIG20 zyskał na koniec dnia 0,43 proc. Skala wzrostu pozostałych indeksów była podobna.

Po wtorkowym wystrzale obrotów w górę wczoraj poziom tego wskaźnika powrócił do mizernej średniej z ostatnich sesji ubiegłego roku. Właściciela zmieniły akcje za niespełna 1,2 mld zł. To o 650 mln zł mniej niż we wtorek. Największy obrót (ponad 20 proc. łącznych obrotów giełdy) zanotowano na walorach KGHM, któremu w znacznym stopniu zawdzięczamy wczorajszy wzrost indeksu. Najaktywniej handlowano akcjami Boryszewa - właściciela zmieniła wczoraj co dziesiąta akcja spółki. W USA Dow Jones i S&P500 zamknęły się na zielono, wzrosty wyniosły - odpowiednio - 0,02 proc. i 0,05 proc., o 0,33 proc. spadł natomiast Nasdaq.