Tylko spokój może uratować przed dużymi stratami

Rośnie, więc będzie dalej rosło. Spada i będzie coraz gorzej. Gdy jednostki funduszy kupuje się lub umarza pod wypływem emocji, efekty często są opłakane

Aktualizacja: 25.11.2010 15:02 Publikacja: 27.05.2010 01:01

Tylko spokój może uratować przed dużymi stratami

Foto: Fotorzepa, Dariusz Majgier DM Dariusz Majgier

Brak wystarczającej wiedzy to jeden z trzech najważniejszych powodów powstrzymujących przed inwestowaniem – wynika z badania, jakie na zlecenie PKO TFI przygotowała firma PBS DGA.

[b][link=http://rzeczpospolita.pl/pieniadze/efundusze.pdf]Dlaczego nie inwestujemy w fundusze?[/link][/b]

Dwie pozostałe bariery to posiadanie niewystarczających środków finansowych i niechęć do ponoszenia ryzyka. Wszystkie trzy odpowiedzi świadczą o tym, jak nieprawdziwy obraz funduszy mają ankietowani. Wymagane przez towarzystwa wpłaty to zwykle tylko 50 – 100 zł, a wśród wielu dostępnych strategii można znaleźć i ryzykowne, i takie, gdzie ryzyko zostało ograniczone do minimum.

[srodtytul]Nie trzeba wiedzy, by inwestować systematycznie[/srodtytul]

Stereotypem jest też przeświadczenie, że w fundusze powinni inwestować tylko fachowcy. Wiedzę potrzebną do systematycznego inwestowania (w odróżnieniu od spekulacji jednostkami) można zdobyć bardzo szybko. Należy tylko powstrzymać się od nerwowego reagowania na wydarzenia na giełdzie, określić swoją skłonność do ryzyka i okres, po upływie którego będziemy chcieli wycofać oszczędności.

Z taką wiedzą wystarczy sięgnąć po prostą ankietę przygotowaną przez Izbę Zarządzających Funduszami i Aktywami i na tej podstawie określić, jak powinien wyglądać nasz modelowy portfel. Im więcej w nim będzie akcji, tym wyższa powinna być średnioroczna stopa zwrotu.

Oczywiście ten efekt osiągniemy za cenę większej zmienności wartości portfela, bo wyceny funduszy akcyjnych wahają się zdecydowanie bardziej niż notowania funduszy mieszanych i bezpiecznych. Dodatkowo zalecane jest kupowanie jednostek w sposób systematyczny, w niewielkich transzach, niezależnie od tego, czy ich aktualna cena wydaje się atrakcyjna.

[srodtytul]Spekulacja trudniejsza, niż się wydaje[/srodtytul]

Oglądając historyczne notowania giełdowe, widzimy, które momenty były najwłaściwsze do zainwestowania w akcje, a które do wycofania środków i przeniesienia ich w bezpieczniejsze miejsce. Co więcej, momenty zwrotne z takiej perspektywy wydają się bardzo łatwe do przewidzenia.

Kuszące może się wydawać spekulowanie jednostkami, czyli próby kupowania ich na dołkach i sprzedawania, gdy notowania są najwyższe. Jeśli to się uda, inwestor spekulacyjny oczywiście zarobi więcej niż osoba ściśle trzymająca się zasady „kup i trzymaj przez lata”.

Spekulantom dodatkowo sprzyja możliwość kupowania jednostek bez opłaty dystrybucyjnej. 4 – 5 proc. prowizji, jaką zwykle trzeba zapłacić, gdy kupuje się jednostki funduszy akcyjnych, skłania do traktowania ich jako inwestycji długoterminowej. Jednak gdy jednostki można kupować bez prowizji – czy to podczas promocji ogłaszanych przez poszczególne TFI, czy na bankowych platformach transakcyjnych – rośnie pokusa, by potraktować ten instrument spekulacyjnie i próbować odgadywać odpowiednie momenty do wejścia na rynek i do wycofania się z niego.

Niestety, „analiza” nieprofesjonalnego inwestora często sprowadza się do stwierdzenia, że skoro rośnie, to będzie rosło dalej, a skoro spada, to dalej będzie spadało. To oczywiście jest nadmiernym uproszczeniem, bo trendy na giełdzie niekiedy się odwracają. Jednak przewidzenie momentów zwrotnych jest trudne nawet dla kogoś, kto zajmuje się profesjonalnie rynkami finansowymi, a tym bardziej dla inwestora, niebędącego fachowcem. A to właśnie dla klientów, którzy nie są profesjonalistami, przeznaczone są fundusze inwestycyjne.

[srodtytul]Nie zawsze w porę[/srodtytul]

O zachowaniu inwestorów dużo mówią dane z Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami dotyczące tzw. przepływów, a więc pokazujące, czy inwestorzy wpłacali nowe środki do funduszy, czy raczej je z nich wycofywali. Najciekawsze są informacje dotyczące jednostek funduszy akcyjnych, bo to one są w największym stopniu wrażliwe na koniunkturę, więc spekulowanie nimi może przynieść największe zyski lub straty.

Od lipca 2007 r., kiedy to indeksy warszawskiej giełdy były już bardzo blisko rekordowo wysokich poziomów, do kwietnia 2010 r., z którego pochodzą ostatnie dostępne dane, łączne saldo przepływów wyniosło minus 1,5 mld zł. To oznacza, że inwestorzy wypłacili w tym czasie z funduszy akcyjnych o 1,5 mld zł więcej, niż do nich wpłacili.

Znacznie bardziej interesująco te dane wyglądają w rozbiciu na poszczególne miesiące. W lipcu 2007 r., gdy WIG20 bił historyczne rekordy, niesieni falą entuzjazmu inwestorzy wpłacili do funduszy akcyjnych 3,7 mld zł więcej, niż z nich wycofali. W kolejnych trzech miesiącach poziomy indeksów na GPW były nadal bardzo wysokie, ale inwestorzy wciąż byli chętni do zakupów. Od sierpnia do października saldo przepływów wyniosło 2,3 mld zł (o tyle nabycia przekroczyły umorzenia). Inwestorzy popełnili więc klasyczny błąd, zwiększając zakupy jednostek tuż pod koniec hossy.

Kolejne trzy miesiące przyniosły zdecydowaną zmianę. Rynek się załamał, a wielu inwestorów postanowiło wycofać się z funduszy akcyjnych. Saldo przepływów w listopadzie 2007 r. wyniosło minus 1,8 mld zł, a w styczniu aż minus 6,5 mld zł. Co ciekawe, w grudniu 2007 r. na rynku nieznacznie przeważali optymiści, którzy najwyraźniej uznali, że listopadowe spadki były jedynie korektą.

Ciekawe są też obserwacje zachowania rynku w drugiej połowie 2008 r., a więc podczas ostatniej fali spadków. Przez cały ten okres umorzenia przeważały nad zakupami. Działo się tak nawet w październiku, gdy WIG20 był już bardzo blisko dna. Jednak nawet wtedy przestraszeni inwestorzy obawiający się, że „nigdy nie przestanie spadać”, pozbywali się jednostek. Przełom przyniósł dopiero listopad. WIG20 przestał spadać, a inwestorzy wpłacili do funduszy akcyjnych 2,3 mld zł więcej, niż z nich wycofali.

[srodtytul]Różne decyzje w tym samym czasie[/srodtytul]

Należy też pamiętać, że salda przepływów nigdy nie tworzą wyłącznie zlecenia nabycia ani wyłącznie zlecenia umorzenia jednostek. Nawet wtedy, gdy pieniędzy z funduszy akcyjnych zasadniczo ubywało, byli i tacy, którzy składali zlecenia kupna, licząc na poprawę sytuacji na rynku. Natomiast wtedy, gdy przeważały zlecenia nabycia, byli też inwestorzy decydujący się na umorzenie jednostek. Na przykład w rekordowym styczniu 2008 r. na saldo minus 6,5 mld zł złożyło się 10 mld zł umorzeń, ale także nabycia warte 3,5 mld zł.

Z dzisiejszej perspektywy wydaje się oczywiste, że spadki z przełomu lat 2007 i 2008 były dopiero początkiem dłuższego trendu spadkowego, jednak, jak widać, wtedy wielu inwestorów odczytało je inaczej. Także w przełomowym listopadzie 2008 r. saldo 2,3 mld zł zostało wyliczone po uwzględnieniu nabyć o wartości prawie 4,5 mld zł, ale też umorzeń przekraczających 2 mld zł. Duża grupa posiadaczy jednostek funduszy akcyjnych pozbyła się więc ich w najgorszym możliwym momencie.

[ramka][srodtytul]emocje utrudniają podejmowanie racjonalnych decyzji[/srodtytul]

- Emocje sprawiają, że przynajmniej część inwestujących zaczyna się zachowywać w sposób mało racjonalny. Warto więc sięgnąć do wyników badań psychologicznych, by wiedzieć, jakie pułapki czyhają na inwestora i jak ich uniknąć.

- Jednym z podstawowych błędów inwestorów jest nadmierna pewność siebie. Jej skutkiem może być niedocenianie ryzyka i przecenianie własnej kontroli nad tym, co dzieje się na rynku. Im bardziej tematyka jest nam znana, tym silniejsze jest złudzenie kontroli. Należy więc sceptycznie podchodzić do swojej wiedzy.

- Osobie, która zaangażuje się emocjonalnie w jakąś inwestycję, poświęci jej dużo czasu i wysiłku, trudno jest się z niej potem wycofać, nawet jeśli ponosi straty. Warto więc wyzbyć się takiego emocjonalnego podejścia, które utrudnia racjonalne podejmowanie decyzji.

- Ludzie zazwyczaj są niechętni jakimkolwiek zmianom. Inwestorzy mają więc skłonność do przetrzymywania tych papierów wartościowych, w które już zainwestowali, traktując je jako uprzywilejowane tylko dlatego, że... już je kupili. Trudność sprawia też zmiana polityki inwestycyjnej: czy to na bardziej ryzykowną, czy na bardziej ostrożną.

- Strata 1000 zł jest przez większość inwestorów odczuwana mocniej niż radość z zarobienia 1000 zł. Jeśli jedna inwestycja wypracowała 10 proc. zysku, a druga przyniosła 10 proc. straty, jesteśmy bardziej skłonni, by wycofać się z tej pierwszej. Unikamy w ten sposób żalu spowodowanego stratą.

- Osoba, która odniesie sukces na rynkach finansowych, jest skłonna inwestować osiągnięte zyski w sposób bardziej ryzykowny, tłumacząc to faktem, że „inwestuje nie swoje pieniądze”. Należy więc wystrzegać się dzielenia w myślach pieniędzy na „swoje” i „nie swoje” lub „wygrane”.

[i]Opracowano na podstawie pracy Piotra Zielonki „Czym są finanse behawioralne, czyli krótkie wprowadzenie do psychologii rynków finansowych”. Dokument w postaci elektronicznej jest dostępny na stronie internetowej Narodowego Banku Polskiego, [link=http://nbp.pl/]www.nbp.pl[/link][/i].[/ramka]

[ramka][srodtytul]Adam Johaniuk dyrektor sprzedaży w PKO TFI[/srodtytul]

Inwestowanie własnych oszczędności nie jest łatwą rzeczą. Choć fundusze inwestycyjne powstały właśnie po to, by wyręczyć nas z tego zadania, często wolimy robić to na własną rękę. Staramy się odgadywać idealny moment wejścia i wyjścia z inwestycji, a to na zmiennym rynku akcji jest niezwykle trudne. Doświadczeni inwestorzy unikają tego typu spekulacji i koncentrują się na inwestowaniu długoterminowym.

Musimy pamiętać, że w inwestowaniu własnych oszczędności bardzo przeszkadzać nam będą emocje. To one powodują, że najchętniej inwestujemy w akcje na szczycie hossy, kiedy o zyskach mówi się wszędzie. Również emocje zmuszają nas do wycofania się z inwestycji, kiedy giełda jest na dnie i zewsząd straszeni jesteśmy stratami. I choć zdajemy sobie sprawę z tego mechanizmu, trudno jest oddzielić emocje od inwestowania.

To, jak zgubne skutki może przynieść samodzielne inwestowanie na giełdzie, pokazują badania naukowe. Po przeanalizowaniu danych z rachunków kilku tysięcy losowo wybranych amerykańskich inwestorów indywidualnych za okres 1987 – 1993 okazało się, że mieli oni skłonność do dokonywania wielu transakcji, a przy tym osiągnęli niższe zyski niż średnia stopa zwrotu na rynku. Powód? Inwestowanie w instrumenty finansowe, kiedy ich ceny były na szczycie, a sprzedawanie ich tuż przed odbiciem.

Dodatkowo posiadacze tych rachunków ponosili olbrzymie koszty transakcyjne związane ze stosunkowo częstym składaniem zleceń. Wnioski są proste. Inwestujmy długoterminowo i nie róbmy tego na własną rękę. Myśląc poważnie o pomnażaniu swoich oszczędności, warto powierzyć to zadanie profesjonalistom – funduszom inwestycyjnym. Tak, jak to robią od ponad 100 lat klienci w Wielkiej Brytanii czy USA.[/ramka]

[i]Partnerem cyklu „Poradnik dla inwestujących w fundusze” jest PKO TFI[/i]

[ramka][b]Czytaj też:

[link=http://www.rp.pl/artykul/464971.html]Surowce, nowoczesne technologie, rozwojowe branże - fundusze sektorowe to ciekawe uzupełnienie portfela inwestycyjnego[/link]

[link=http://www.rp.pl/artykul/468163.html]Okres inwestowania jest ważniejszy niż sytuacja na giełdzie[/link]

[link=http://www.rp.pl/artykul/181776,471188_Kilkaset_zlotych_na_poczatek___potem_moze_byc_mniej.html]Kilkaset złotych na początek, potem może być mniej[/link]

[link=http://www.rp.pl/artykul/478569.html]Zysk nie do końca pewny, ryzyko ograniczone[/link]

[link=http://www.rp.pl/artykul/481986.html]Fundusz dla dziecka: na edukację i start w dorosłe życie[/link][/b][/ramka]

Brak wystarczającej wiedzy to jeden z trzech najważniejszych powodów powstrzymujących przed inwestowaniem – wynika z badania, jakie na zlecenie PKO TFI przygotowała firma PBS DGA.

[b][link=http://rzeczpospolita.pl/pieniadze/efundusze.pdf]Dlaczego nie inwestujemy w fundusze?[/link][/b]

Pozostało jeszcze 98% artykułu
Ekonomia
Brak wody bije w konkurencyjność
Ekonomia
Kraina spierzchniętych ust, kiedyś nazywana Europą
Ekonomia
AI w obszarze compliance to realna pomoc
Ekonomia
W biznesie nikt nie może iść sam
Ekonomia
Oszczędna jazda – techniki, o których warto pamiętać na co dzień