Takie przemówienie mógł wygłosić jeden z ważnych posłów PO na niedawnym kongresie tej partii. Ale nie wygłosił. Szkoda, bo może wtedy byłaby szansa na poważną debatę nad tym, że PO prowadzi Polskę w objęcia pięciu kryzysów:
Panie Premierze, Panie Marszałku, Panie i Panowie.
Polska przetrwała kryzys finansowy bez recesji jako jedyny kraj UE. Zostaliśmy zieloną wyspą Europy. Ale na horyzoncie widać już wielkie wyzwania, podczas gdy Platforma Obywatelska i jej rząd nie inicjują prawie żadnych działań dla zmniejszenia ryzyka złych scenariuszy. Mamy przed sobą pięć możliwych kryzysów:
1. Kryzys finansów publicznych. W 2010 r. pierwszy raz w historii deficyt sektora przekroczy znacznie 100 mld zł i 8 proc. PKB mimo przyspieszenia wzrostu gospodarczego, które powinno przynieść wzrost dochodów i spadek deficytu. Według rządu dług publiczny ma się w magiczny sposób zatrzymać na granicy 54,99 proc. PKB, bo po jej przekroczeniu czeka nas seria drastycznych cięć wydatków, które mogą spowodować recesję i dramatyczny wzrost bezrobocia. Jak rząd reaguje na te zagrożenia.
Nasila kreatywne księgowanie w budżecie, chowając część długu przed społeczeństwem. Nie finansuje ZUS zmuszając go do pożyczania w bankach i do przejadania Funduszu Rezerwy Demograficznej. Parlament nakłada na samorządy obowiązki, nie dając im finansowania, co zmusza je do zadłużania. Rząd udaje, że wydatki na autostrady nie podbijają zadłużenia, skoro trafiły do Krajowego Funduszu Drogowego. Planuje, że od przejęcia władzy w 2008 r. do 2013 r. zadłuży Polskę na 330 mld zł, a razem z KFD na ponad 360 mld zł. To w odniesieniu do dochodu narodowego w 2013 r. wynosi ponad 20 proc, czyli tyle ile wyniósł przyrost długów po sześciu latach rządów Gierka.