Podczas gdy jeszcze w poniedziałek rano mogło się wydawać, że spadki w Warszawie i na giełdach zachodnich miną dzięki ogłoszeniu planu pomocowego dla Irlandii, to wczoraj znalazły się kolejne powody do kontynuacji wyprzedaży akcji.
Nerwowość inwestorów została podtrzymana przez eskalację konfliktu na Półwyspie Koreańskim, gdy reżim z Północy ostrzelał wysepkę należącą do Korei Płd. Jeszcze rano głośno też było o Chinach, gdzie utrzymują się obawy przed hamowaniem koniunktury gospodarczej (indeks giełdy w Szanghaju stracił prawie 2 proc.). Podobno tamtejsze banki niemal osiągnęły już roczne limity akcji kredytowej, co zmusi je do wstrzymania nowych pożyczek.
Nawet kwestia pomocy dla Irlandii zeszła wczoraj na drugi plan w obliczu powrotu obaw przed narastającymi problemami finansowymi innych krajów, m.in. Grecji, którą przedstawiciele Unii i Międzynarodowego Funduszu Walutowego skarcili za brak zdecydowanych cięć deficytu budżetowego, od czego uzależniają przyznanie kolejnych transz pomocy. W tej sytuacji humorów inwestorom nie zdołał poprawić nawet lepszy od oczekiwań listopadowy odczyt wskaźnika PMI obrazującego kondycję przemysłu strefy euro.
Bez względu na to, jak tłumaczyć słabe nastroje na rynkach, faktem jest, że WIG20 pogłębił wczoraj dołek spadków rozpoczętych dwa tygodnie temu. Tak nisko indeks największych i najbardziej płynnych spółek nie był od końca października. Wciąż jednak jest powyżej kluczowej wartości 2600 pkt. Tu są poziomy, które skutecznie powstrzymywały przecenę w minionym miesiącu.
Najbardziej w dół pociągnęły WIG20 akcje KGHM (-2,8 proc.), co nie dziwi, gdyż na rynkach surowcowych widać było wzrost awersji do ryzyka. Potaniały miedź i ropa, czemu towarzyszyło umocnienie się dolara uznawanego za bezpieczną przystań.