Tak jak dzień wcześniej pozbywali się oni złotego i innych walut uważanych za bardziej ryzykowne w obawie przed rozszerzaniem się konfliktu w Libii. Przejściowo za euro trzeba było płacić ponad 3,97 zł, za dolara amerykańskiego 2,94 zł, a za franka  aż 3,1 zł.

W drugiej części dnia inwestorzy najwyraźniej zdali sobie sprawę, że ich reakcje były przesadzone, i zaczęli wracać do naszego pieniądza. Do jego nabywania zachęcały też spodziewane niezłe dane dotyczące styczniowej sprzedaży detalicznej. Dlatego po południu euro było wyceniane na 3,95 zł, dolar na 2,89 zł, a frank na 3,08 zł.

Na rynku długu polskie obligacje lekko straciły na wartości, przez co ich oprocentowanie wzrosło. W przypadku dziesięciolatek do 6,29 proc. (z 6,28 proc.), pięciolatek do 5,87 proc. (5,86 proc.), a dwulatek do 5,12 proc. (5,11 proc.).