Ceny akcji na rynkach wschodzących nadal spadają. Wprawdzie w minionym tygodniu skala zniżki była nieco mniejsza (MSCI EM spadł o ponad
1 proc.), ale gracze wciąż obawiają się o globalny wzrost gospodarczy. W piątek rynki trochę się uspokoiły za sprawą dobrych danych makro ze strefy euro, jednak chętnych do zakupów nie było zbyt wielu. Najmocniej, bo o przeszło 5 proc., przeceniono akcje na giełdzie tureckiej, a powodem był rekordowy deficyt na rachunku obrotów bieżących. Z drugiej strony znalazła się Argentyna, gdzie indeks zyskał ponad 2 proc.
Niższe ceny surowców powinny wpływać na zmniejszenie inflacji, która obecnie jest jednym z największych zmartwień inwestorów. Nie brakuje jednak opinii, że obecna korekta na rynku surowców jest chwilowa i wkrótce będziemy mieli nową falę wzrostową, która może potrwać jeszcze kilka miesięcy. W surowce wierzy między innymi Mark Mobius, szef funduszy Templeton, który ocenia, że spadek cen to dobra okazja do zakupów. Jeśli ten scenariusz by się spełnił, problem inflacji szybko znów stałby się pierwszym tematem wśród giełdowych graczy.
Wciąż w walce z nią aktywność wykazują banki centralne. W minionym tygodniu w Chinach piąty już raz w tym roku podwyższono stopę rezerwy obowiązkowej. W efekcie pojawia się coraz więcej spekulacji, że druga gospodarka świata może wyhamować, co będzie miało negatywne przełożenie na wzrost globalny.
Niespodziewanie RPP podwyższyła koszt pieniądza w naszym kraju, co spowodowało spadek cen akcji i umocnienie złotego.