W tym samym czasie, kiedy grecki rząd obradował nad nowym pakietem cięć, na ulice Aten wyszło kilka tysięcy pracowników firm, które mają być prywatyzowane.
Demonstrujący niosący transparenty z napisami: "Nie mamy nic na sprzedaż", oblegali centralne punkty stolicy. Pracownicy transportu publicznego protestowali w godzinach szczytu. Przez 24 godziny nie pojawili się w miejscu pracy portowcy, bankowcy. Na ulice wyszli dziennikarze, pracownicy techniczni z państwowych gazet i telewizji publicznej. Strajk generalny zaplanowano na 15 czerwca.
Zatwierdzenie reform i przyspieszenie prywatyzacji spotkało się z trudnościami. Premier Jeorjos Papandreu ma już opozycję we własnej partii Pasok, której nie podobają się tegoroczne plany nowych oszczędności i wzrostu podatków warte 6,4 mld euro (a w latach 2012-2015 dalsze 22 mld euro) oraz wyceniany na 50 mld euro plan prywatyzacji.
Z przecieków wiadomo, że wzrosną podatki na paliwa, nieruchomości, napoje oraz wyroby tytoniowe, posiłki w restauracjach i barach.
Obniżony ma być próg, od którego Grecy nie płacą podatków, wyższy podatek mają płacić emeryci. Większy ciężar reform mają ponieść lepiej zarabiający. Głosowanie w parlamencie zaplanowano na 28 czerwca, trzy dni po unijnym szczycie, na którym podjęta zostanie decyzja, czy Grecja otrzyma dalsze wsparcie. Nie ma jednak wątpliwości, czy pakiet przejdzie w parlamencie – Pasok ma tam większość.