- Bardzo trudno zaatakować Chiny na forum WTO, bo na papierze przestrzegają przepisów, a często ciężko udowodnić dyskryminację. Z kolei firmy zagraniczne nie chcą protestować zbyt głośno z obawy, że zostaną usunięte z tak atrakcyjnego rynku. A jego wielkość sprawia, że tam gdzie można firmy inwestują, bo rośnie klasa średnia, a więc i spożycie. Politycy przymknęli oczy na naruszanie praw człowieka, a biznes twierdzi, że swą obecnością w tym kraju przyczynia się do jego cywilizowania.
Banki
Chiny obiecały, że banki zagraniczne będą mogły w dwa lata po wejściu tego kraju do WTO dokonywać transakcji w juanach z miejscowymi firmami, a po 5 lata z obywatelami. Restrykcje geograficzne miały zniknąć po 5 latach.
11 grudnia 2006 r., dokładnie w 5 lat po wejściu, Chiny wprowadziły przepisy pozwalające bankom zagranicznym tworzyć lokalne przedstawicielstwa prowadzące działalność detaliczną w juanach. Pierwsza grupa takich banków zaczęła tworzyć je faktycznie w 2007 r. Obecnie istnieje około 40 takich jednostek, ale zaledwie kilka z nich, w tym należące do HSBC, Citigroup i Standard Chartered, zajmuje się działalnością detaliczną.
Na banki zagraniczne przypada teraz zaledwie 2 proc. udziału rynkowego, bo z trudem walczą z miejscowymi konkurentami o znacznie bardziej rozwiniętych sieciach i silniejszej marce. Zagraniczni bankierzy mówią prywatnie, że powolna procedura rejestrowania nowych oddziałów utrudnia im tak szybki rozwój, jaki by chcieli osiągać.
Papiery wartościowe
Chiny obiecały, że pozwolą spółkom j. v. z mniejszościowym udziałem zagranicznym zarządzać funduszami na tych samych warunkach, co firmom chińskim. W 3 lata po wejściu do WTO firmy zagraniczne miały posiadać 49 proc. w spółkach j. v.
Teraz istnieje 11 chińsko-zagranicznych przedsięwzięć w obrocie papierami wartościowymi. Do Chin weszły wszystkie globalne banki inwestycyjne, m.in Goldman Sachs, Morgan Stanley i UBS. Udzielanie poręczeń (underwriting) zostało zdominowane przez lokalne firmy maklerskie, choć spółki j. v. z takimi bankami zagranicznymi jak UBS czy Deutsche Bank organizowały pierwotne oferty publiczne. Rynek zarządzania funduszami jest zatłoczony, działa na nim 67 graczy, przy czym 38 firm zagranicznych (Morgan Stanley, BNP Paribas, JPMorgan) zawiązało spółki j. v. Na spółki, w których cudzoziemcy mają prawo tylko do 49 proc. przypada niecała połowa rynku funduszy wzajemnych szacowanego na 2,3 bln juanów.
Ubezpieczenia
Chiny obiecały „efektywną kontrolę zarządzania" spółkami j. v. ubezpieczeń na życie, ale ograniczenie w nich zagranicznych udziałów do 50 proc. Firmy zagraniczne miały mieć swobodny wybór partnerów w Chinach. Geograficzne ograniczenia miały być zniesione w ciągu 3 lat, zagraniczne firmy miały mieć prawo łączenia się po 5 latach w grupy ds. ubezpieczeń, ochrony zdrowia i emerytur, a po 2 latach miały powstawać należące do nich filie ubezpieczeń na życie. Zagranicznym ubezpieczycielom bardzo ograniczono dostęp do Szanghaju i Kantonu.
Obecnie 25 spółek chińsko-zagranicznych ubezpieczeń na życie kontroluje niecałe 6 proc. rynku. Cztery największe chińskie China Life, Ping An, New China Life Insurance Co i China Pacific Insurance Co kontrolują 65 proc.
Zagraniczne towarzystwa life nie są ograniczane geograficznie, ale tempo ich ekspansji w nowych prowincjach jest dokładnie kontrolowane przez Chińską Komisję Regulacji Ubezpieczeń. Ich chińscy rywale mają znacznie większe działy sprzedaży i lepsze stosunki z bankami komercyjnymi, które są ważnym kanałem sprzedaży produktów ubezpieczeń w Chinach. Zagraniczni ubezpieczyciele life mają też do czynienia z chińskimi bankami, które w ostatnich latach zainteresowały się tym rynkiem.
W zakresie odszkodowań za utratę mienia czy od wypadków 20 firm zagranicznych ma łącznie 1 proc. rynku, a główny chiński gracz PICC Property and Casualty — 38 proc. Zagranicznym firmom nadal nie wolno prowadzić ubezpieczeń samochodowych OC, choć dano im dostęp do rynku ubezpieczeń pojazdów służbowych i firm flotowych.
Energetyka/ropa
Chiny zgodziły się otwierać stopniowo sektor ropy naftowej i produktów rafinacji dla prywatnych maklerów i ograniczać monopol państwa w handlu ropą poprzez przekazanie sektorowi prywatnemu 4 mln ton produktów naftowych i 10 proc. importu ropy. W trzy lata po wejściu do WTO Chiny miały otworzyć detaliczną dystrybucję paliw i zezwolić firmom zagranicznym na posiadanie po 30 stacji paliw. Większa ich liczbę mogłyby mieć w ramach spółek j. v. z dużymi miejscowymi firmami z branży paliwowej. Po 5 latach miał zostać otwarty rynek hurtowy, co oznaczało, że państwo zrezygnuje z monopolu i pozwoli firmom prywatnym importować produkty naftowe, a zagranicznym budować stacje paliw.
W praktyce Chiny zwiększały przez 10 lat do 2011 r. o 15 proc. rocznie wielkość importu ropy i oleju opałowego przez niepaństwowe podmioty. W bieżącym roku import ropy doszedł do 29,1 mln ton, około 12,2 proc. całego, a prywatni handlowcy sprowadzili 16,2 mln ton oleju opałowego. Niepaństwowi musieli jednak odsprzedawać cały import ropy dwóm państwowym Sinopec i PetroChina. Nie wolno im importować benzyn i oleju napędowego. Większość tych niepaństwowych jest związanych z dwiema największymi firmami CNPC i Sinopec.
Na rynku detalicznym koncerny Royal Dutch Shell, BP i ExxonMobil otrzymały zgodę zbudowania albo kupienia wspólnie z chińskimi firmami 500 stacji paliw na wschodnim wybrzeżu. Była to nagroda za kupno akcji chińskich firm w debiutach w 2000 i 2001 r. ExxonMobil i BP mają teraz ok. 1000 stacji.
Rolnictwo
Chiny zgodziły się ograniczyć subsydia do 8,5 proc. wartości krajowej produkcji rolnej. Do stycznia 2004 cła na produkty rolne miały zmaleć z 22 do 17 proc., a na najważniejsze produkty z USA ze średnich 34 do 14 proc. Cło na takie produkty jak olej rzepakowy, masło, mandarynki i wino miało zmaleć z 25-85 proc. do 8-18 proc.
W 2010 r. Chiny obniżyły średnie cła na płody rolne do 15,2 proc. i oświadczyły, że zrobiły więcej niż obiecały. Zlikwidowano subsydia w eksporcie rolnym i zniesiono limity w imporcie oleju jadalnego. Zastosowano system niskich stawek w imporcie pszenicy, kukurydzy, ryżu, cukru i bawełny.
Mimo początkowego postępu w handlu płodami rolnymi istnieją nadal bariery techniczne, w tym ograniczenia w imporcie kanadyjskiego oleju rzepakowego (canoli) i żywych świń z USA. Amerykanów niepokoją przepisy o imporcie wyrobów z organizmów genetycznie zmodyfikowanych, co może zaszkodzić ich eksportowi kukurydzy.