Poszkodowany w wypadku nierzadko ma problemy z wyegzekwowaniem odszkodowania we właściwej wysokości. I musi skorzystać z pomocy prawnej. Jeżeli sprawa trafia do sądu, rozstrzyga on również kwestię zwrotu wydatków na taką pomoc. Nie ma natomiast przepisów regulujących wprost, kto pokrywa koszty w przypadku spraw, które do sądu nie trafiły.
Na wniosek rzecznika ubezpieczonych problemem zajął się Sąd Najwyższy. Z jego uchwały (sygn. akt III CZP 75/11) wynika, że uzasadnione koszty pomocy prawnej poniesione przez poszkodowanego w postępowaniu przedsądowym mogą stanowić szkodę majątkową podlegającą naprawieniu w ramach komunikacyjnego OC.
Kiedy jest to konieczne
Jak mówi Aleksander Daszewski, radca prawny z Biura Rzecznika Ubezpieczonych, najważniejsze w uzasadnieniu uchwały SN jest stwierdzenie, w jakiej sytuacji sięgnięcie po pomoc prawną jest uzasadnione. Otóż chodzi o okoliczności, kiedy ze względu na stan zdrowia, kwalifikacje osobiste lub sytuację życiową poszkodowanego sięgnięcie po taką pomoc sprawi, że postępowanie likwidacyjne będzie sprawne. I ostatecznie takie rozwiązanie będzie opłacalne ekonomicznie.
Zdaniem Tomasza Młynarskiego, eksperta z Biura Rzecznika Ubezpieczonych, uchwałę sądu należy interpretować tak, że w odniesieniu do szkód osobowych (dotyczących zdrowia i życia człowieka), zwłaszcza tych poważniejszych, korzystanie z usług pełnomocnika z reguły będzie uznawane za konieczne. Natomiast w przypadku szkód dotyczących mienia (np. zniszczony samochód) na ogół pomoc może być potrzebna tylko wtedy, gdy dojdzie do sporu z towarzystwem na temat jego odpowiedzialności lub wysokości odszkodowania.
Uchwała wskazuje także przypadki, gdy osobiste uczestnictwo poszkodowanego w postępowaniu likwidacyjnym byłoby bardziej kosztowne (np. ze względu na utratę zarobków) niż powierzenie tych czynności profesjonaliście.