Od pewnego czasu poświęcają oni coraz więcej sił i środków na wzajemne publiczne dyskredytowanie swoich firm i ofert. Przy pomocy rzeczników oraz służb prasowych przerzucają się negatywnymi i złośliwymi wypowiedziami na temat swoich konkurentów. Działania te przybrały ostatnio na sile, choć nie jest to zjawisko zupełnie nowe. Już w przeszłości w branży tej mieliśmy przykłady agresywnych zachowań – choć skala zjawiska była znacznie mniejsza. Jednym z pierwszych, dość drastycznych, przykładów przy okazji wprowadzenia na rynek Heyah, było rozpowszechniane wśród dziennikarzy przez ówczesnego rzecznika Idei komentarzy typu: „Heyah dla złodzieja".
Obecnie praktyki takie przybierają na sile. PR-owcy operatorów coraz częściej atakują publicznie swoich konkurentów. Firmy zarzucają sobie różne „grzechy", np. fałszowanie liczby fanów na Facebooku i namiętnie dyskutują, które z nich są bardziej autentyczne, a które to zupełna „lipa". Walczą na słowa, która, ile i dlaczego zarobiła lub straciła na MTR-ach. Publicznie dyskredytują oferty konkurencji, wyliczając ich wady i słabości, zupełnie pomijając przy tym milczeniem własne propozycje. Coraz mocniej konkurują w zawodach pod tytułem „kto komu bardziej przywali". Pytanie tylko, czy PR powinien zajmować się dyskredytowaniem konkurencji, i czy to dobra droga do budowania pozytywnego wizerunku własnej firmy i pozyskiwania klientów?
Niebezpieczne wojny
Dobrze zaplanowany i umiejętnie prowadzony PR jest jednym z głównych narzędzi wsparcia biznesu. Dlatego zamiast prowadzić wojenki słowne powinien, poprzez budowanie pozytywnego wizerunku, wspierać cele biznesowe i sprzedażowe firmy. Przeciętnego klienta interesuje głównie cena usług i ich jakość, a nie wzajemne animozje i oskarżenia operatorów. Od tych przepychanek klienci nie mają ani lepiej, ani taniej, a to dla większości z nich jest najważniejsze. Wątpliwe jest również, by poza ograniczonym gronem największych pasjonatów branży telekomunikacyjnej, szeroka opinia publiczna ekscytowała się tymi wojnami na słowa.
Co więcej, klienci zdecydowanie negatywnie oceniają takie praktyki. Widać to w komentarzach typu: „wszyscy operatorzy są tacy sami, doją nas tylko z kasy". Przekonał się o tym jeden z telekomów, który w ramach medialnego sporu o MTR umieścił na swoim profilu na Facebooku infografikę mającą w ironiczny sposób przedstawić jednego z konkurentów. Reakcja fanów była błyskawiczna. W bardzo krótkim czasie na firmowym wallu pojawiła się duża liczba nieprzychylnych komentarzy, w których między innymi zarzucono temu operatorowi nieczystą grę i próbę dyskredytowania innych. Internauci twierdzili wprost, że nie obchodzą ich takie zagrywki i publiczne wylewanie żali na konkurencję. Wykorzystali również okazję do podzielenia się swoimi zastrzeżeniami wobec tegoż operatora. Całą sytuację podchwyciły media, które na bieżąco relacjonowały negatywne reakcje facebookowiczów. Jeden z komentatorów branży telekomunikacyjnej zakończył swój felieton poświęcony tej sprawie stwierdzeniem, że współczuje agencji social meda tego klienta, który na kilka godzin przed rozpoczęciem długiego majowego weekendu sam sobie stworzył sytuację kryzysową w mediach społecznościowych.