Różne interesy, jedne konsekwencje
Punktem wyjścia przytoczonego felietonu jest nowelizacja rozporządzenia w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie. Znowelizowane przepisy mówią w § 56, iż budynek mieszkalny wielorodzinny powinien być wyposażony w instalację telekomunikacyjną. Nie precyzują jednak przez kogo. Jednocześnie § 192e zalicza do katalogu instalacji telekomunikacyjnej budynku: kanalizację telekomunikacyjną, telekomunikacyjne skrzynki mieszkaniowe, maszt na potrzeby odbioru telewizji i radia oraz różne typy infrastruktur wewnątrzbudynkowych (światłowodową, okablowanie z parowych kabli symetrycznych, okablowanie z kabli współosiowych oraz antenowe instalacje zbiorcze do odbioru cyfrowych programów telewizyjnych i radiofonicznych rozpowszechnianych w sposób rozsiewaczy naziemny i satelitarny). Słowem, wszystkie typy nośników transmisji, z jakich potencjalny klient detaliczny mógłby skorzystać w obecnym stanie rozwoju technologii.
Sedno problemu dotyczy relacji inwestor – operator i tego, która ze stron poniesie koszt inwestycji. Istnieje ryzyko, iż inwestor, chcąc zachować marżę na cenie mieszkań, będzie próbował w nieuzasadniony sposób wymusić na operatorze partycypację w koszcie instalacji lub całkowite jej finansowanie, a więc: miedzianego kabla RG6, światłowodu, instalacji AZART i SAT czy okablowania typu UTP. Według Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej rozporządzenie umożliwi przedsiębiorcom telekomunikacyjnym świadczenie nowoczesnych usług, zwiększy konkurencyjność i zaktywizuje popyt. Tak ocenione[ii] narzędzie przekazano rynkowi do stosowania.
Obecny kształt przepisów to także pole do działania „środowisk doradczych", zainteresowanych reprezentowaniem inwestorów w relacjach z operatorami, a w rzeczywistości zorientowanych na generowanie punktów zapalnych, celem późniejszej ich obsługi. Na zaistniałej sytuacji zarobią też podwykonawcy instalacji, aktywnie wspierający legislacyjny produkt.
Rachunek zysków i strat
Gra idzie o konkretne pieniądze. Dla trzyklatkowego budynku z 90-cioma lokalami, doposażenie w instalację światłowodową jednego mieszkania wg rynkowych szacunków kilkukrotnie podnosi koszt inwestycji na klienta(!). Potwierdzają to wyliczenia samych urzędników. Dalej kabel UTP, drugi kabel miedziany RG6 na potrzeby instalacji AZART i SAT i sama instalacja do odbioru nadawania cyfrowego wykonana w tańszym wariancie miedzianym. Całość uzupełnia najtańszy w zestawieniu maszt na dachu budynku za 20 zł na mieszkanie. Dla otuchy dodam, że telekomunikacyjne skrzynki mieszkaniowe z reguły zapewnia inwestor[iii]. Szacowany, w oparciu o średnie rynkowe ceny podwykonawców, łączny koszt wdrożenia art. 192e to ponad 2000 zł netto na klienta[iv], sam światłowód to blisko 40% tej kwoty (!).
Czy to drogo? Rzecz względna. Dla dewelopera to ok. 33 zł na m2 przy założeniu, że średnio każde z 90 mieszkań ma 3 pokoje i ok. 65 m2 powierzchni. Dla operatora, o ARPU z usług internetowych na poziomie 31 zł (wg danych UKE[v]), to kwota nie do odzyskania w marży detalicznej. Nawet gdyby Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji zmieniło art. 56 Pt i daleko ponad 24 miesiące wydłużyło okres obowiązywania umów o świadczenie usług telekomunikacyjnych. Jednocześnie przeprowadzone w grudniu 2012 przez Millward Brown badania preferencji konsumentów[vi]wskazują, że najbardziej negatywnym zjawiskiem na rynku usług telekomunikacyjnych pozostają w odczuciu Polaków zbyt wysokie ceny (27% odpowiedzi respondentów). Sytuacja, w której znaleźli się więc operatorzy, jest dość jednoznaczna.