Kosmiczny wyścig miliarderów

Branża kosmiczna tworzy praktycznie nieograniczone możliwości zarobku. Rynek zdobędzie ten, kto opracuje najbardziej efektywne, czyli najtańsze, sposoby wynoszenia ładunków na orbitę.

Publikacja: 14.04.2015 18:43

Kosmiczny wyścig miliarderów

Foto: Bloomberg

Dziś po godzinie 22 naszego czasu (dokładnie o 16:10 na Florydzie) firma Elona Muska, SpaceX podejmie kolejną próbę sprawdzenia swojej najnowszej rakiety Falcon 9. Poprzednia próba przeprowadzona w styczniu zakończyła się niepowodzeniem. Człon rakiety, który miał wylądował na specjalnie do tego przeznaczonej barce, zamiast delikatnie zbliżyć się do jej powierzchni, rozbił się i eksplodował.

Pojazdy SpaceX mają za zadanie przetestować nową metodę zaopatrywania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Zamiast tracić drogie części rakiet odpowiedzialne za wynoszenie kapsuły z ładunkiem na orbitę, można wyposażyć je w mechanizm umożliwiający lądowanie i bezpiecznie sprowadzać na ziemię. W tym przypadku grunt zastępuje jeszcze zdalnie sterowane pływające lądowisko o wymiarach 91,5 na 52 metry, które podczas dzisiejszej próby znajdzie się mniej więcej w odległości 320 kilometrów na wschód od Florydy.

Konieczne usprawnienie

Elon Musk chce znacznie usprawnić loty w kosmos. Wiadomo, że takie orbitalne taksówki będą konieczne na przyszłość. Że poprzez niestabilność polityczną i nieprzewidywalną sytuację na linii Moskwa-Waszyngton trudno liczyć na stałą pomoc Rosjan i w każdej sytuacji korzystać z ich kosmodromów. Komercyjne loty kosztują obecnie miliony dolarów, głównie dlatego, że traci się podczas nich przeważającą część całej rakiety. Pierwszy człon po zakończeniu swojego zadania wpada do morza i nie jest już do niczego przydatny. W przypadku rakiety Falcon 9 68-metrowa rakieta o średnicy 3,7 metrów wynosi kapsułę Dragon z ładunkiem 2,36 tony przeznaczonym bezpośrednio na stację kosmiczną. Pierwszy człon, który ma wylądować na barce, mierzy 42 metry i wraca na ziemię z wysokości 80 kilometrów. Po osiągnięciu prędkości 4600 km/h zwalnia do zaledwie 7,2 km/h i ląduje na czterech szeroko rozstawionych nogach. Przynajmniej taki jest plan.

Falcon 9 miał startować w poniedziałek, jednak groźna chmura burzowa uniemożliwiła bezpieczny start. Dziś wieczorem poznamy wyniki kolejnej próby, jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, astronauci na ISS będą mogli już niedługo cieszyć się z nowego ekspresu do kawy, dzięki któremu sami przygotują sobie kosmiczne ISSpresso (od nazwy International Space Station, Międzynarodowej Stacji Kosmicznej).

Elonowi Muskowi zależy na oszczędnościach. Dotychczasową technologię rakiet porównuje do sytuacji, w której wyrzucano by do morza nowy jumbo-jet 747 po jednym zaledwie locie z USA do Londynu. Budowa jednego Falcona 9 wymaga nakładów w wysokości 54 mln dolarów, ale już sam koszt paliwa na jeden lot z zaopatrzeniem to jedynie 200 tys. dolarów. O jeszcze większych oszczędnościach w kosmicznych podróżach marzą inni przedsiębiorcy.

Każdy chce wygrać

Swoje siły w wyścigu na orbitę pokazują m.in. Richard Branson i Paul Allen. Nie tylko zresztą oni. Wiele firm, od największych pokroju Boeinga, po mniejsze w rodzaju prywatnych przedsiębiorstw prowadzonych przez miłośników kosmosu, chciałoby zrewolucjonizować ten rynek. Według analityków jest się o co bić, ponieważ kosmiczne podróże na komercyjną skalę są warte 6 mld dolarów. Wyniesienie jednego satelity komunikacyjnego to czasem wydatek rzędu 200 mln dolarów.

Technologia idzie naprzód i sprzęt, który krąży po orbicie staje się coraz mniejszy. Satelity nowego typu mogą być nawet rozmiarów karty kredytowej, zatem przy odpowiednio efektywnych metodach udałoby się je wysyłać w kosmos na skalę hurtową. Ich roje sprawdzałyby się w śledzeniu pogody, monitorowaniu upraw oraz zapewniały dostęp do internetu. O prawdziwie kosmicznej prędkości. Oszczędności można osiągać nie tylko poprzez zmniejszanie rozmiarów rakiet i odzyskiwanie ich członów, ale także rezygnując z tradycyjnych kosmodromów służących do ich odpalania. Firma Generation Orbit Launch Services pracuje nad rakietą odpalaną wprost z biznesowej awionetki Gulfstream, wspominany Boeing planuje we współpracy z amerykańską armią próby wystrzelenia kosmicznego ładunku z myśliwca F-15E. Pierwszy wariant ma kosztować 2 mln dolarów, drugi o połowę mniej. Generation ma już 10 zgłoszeń od podmiotów chętnych do przeprowadzania od 200 do 250 wystrzeleń rocznie.

Nowe technologie kluczem do zwycięstwa

Allen i Branson planują przedstawić swoje rozwiązania podczas zbliżającego się sympozjum kosmicznego w Colorado Springs. Ma być o wiele taniej niż dotychczasowe usługi z Rosji wykorzystujące przeformatowane do nowej roli rakiety Dniepr za 12 mln dolarów sztuka. Firma Paula Allena, Startolaunch planuje zbudować największy samolot na świecie. Rozpiętość skrzydeł nowego rekordzisty ma sięgać ponad 117 metrów przyćmiewając poprzedniego giganta Hughesa H-4 Hercules, który miał „jedynie" 97,5 metra. Dla porównania przeciętny międzykontynentalny Dreamliner osiąga 60 metrów. Maszyna ma mieć sześć silników, wynosić ładunki na wysokość 10 kilometrów i wypuszczać je na dalszą orbitę. Dalsze szczegóły odnośnie konstrukcji mają zostać ujawnione na sympozjum.

Richard Branson z kolei dopracowuje swój czetrosilnikowy i dwukadłubowy WhiteKnightTwo (rozpiętość skrzydeł 43 metry). Ma być konkurencyjny wobec projektu od Stratolaunch i jednocześnie wykorzystywać dotychczasowe pomysły. Po nieudanej próbie pojazdu SpaceShipTwo z października ubiegłego roku, w której śmierć poniósł jeden z pilotów, firma Bransona Virgin Galactic planuje nowe testy dopiero na 2016 rok. Miliardy dolarów czekają na tych, którzy dopracują swoje rozwiązania. Dotychczas średnio każdego roku wystrzeliwano od 70 do 150 satelitów, w 2014 roku miały miejsce już 303 takie odpalenia sprzętu o łącznej wartości blisko 2 mld dolarów, a zapotrzebowanie na kosmiczne usługi wciąż rośnie.

Dziś po godzinie 22 naszego czasu (dokładnie o 16:10 na Florydzie) firma Elona Muska, SpaceX podejmie kolejną próbę sprawdzenia swojej najnowszej rakiety Falcon 9. Poprzednia próba przeprowadzona w styczniu zakończyła się niepowodzeniem. Człon rakiety, który miał wylądował na specjalnie do tego przeznaczonej barce, zamiast delikatnie zbliżyć się do jej powierzchni, rozbił się i eksplodował.

Pojazdy SpaceX mają za zadanie przetestować nową metodę zaopatrywania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Zamiast tracić drogie części rakiet odpowiedzialne za wynoszenie kapsuły z ładunkiem na orbitę, można wyposażyć je w mechanizm umożliwiający lądowanie i bezpiecznie sprowadzać na ziemię. W tym przypadku grunt zastępuje jeszcze zdalnie sterowane pływające lądowisko o wymiarach 91,5 na 52 metry, które podczas dzisiejszej próby znajdzie się mniej więcej w odległości 320 kilometrów na wschód od Florydy.

Pozostało 84% artykułu
Ekonomia
Stanisław Stasiura: Harris kontra Trump – pojedynek na protekcjonizm i deficyt budżetowy
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Ekonomia
Rynek kryptowalut ożywił się przed wyborami w Stanach Zjednoczonych
Ekonomia
Technologie napędzają firmy
Ekonomia
Od biznesu wymaga się odpowiedzialności
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Ekonomia
Polska prezydencja to szansa, by zostać usłyszanym
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni