Od początku roku WIG zyskał już 21 proc., do czego przyczyniła się seria ośmiu z rzędu sesji, razem z piątkową, na których ustanawiał historyczne szczyty. Teraz notowany jest na poziomie 69 254 pkt i od dołka pandemicznej przeceny z połowy marca 2020 r. zyskał aż 86 proc.
Zapytaliśmy ekspertów, co dalej z WIG i czy ma szansę do końca roku dotrzeć do 75 000 pkt. Cel nie wydaje się wygórowany, bo indeks musiałby urosnąć o niespełna 9 proc., mając na to cztery i pół miesiąca. Z drugiej strony skala ostatnich zwyżek robi wrażenie. W ankiecie wzięli udział zarządzający funduszami, analitycy techniczni i fundamentalni. Jednomyślności nie ma, ale lekką przewagę mają optymiści. Zdaniem 55 proc. ankietowanych WIG do końca roku dotrze do 75 tys. pkt. Według pozostałych 45 proc. nie uda mu się to.
Eksperci Skarbca TFI są pozytywnie nastawieni do polskich akcji, a ich prognoza zakłada, że na koniec roku WIG osiągnie 72 tys. pkt. – Główne czynniki wpływające na pozytywną ocenę to niewygórowane wyceny spółek, patrząc np. na wskaźnik C/Z, podnoszone prognozy zysków wielu z nich i napływ świeżego kapitału na rynek – mówi Dariusz Świniarski, zarządzający w Skarbcu TFI.
Wzrost WIG do 75 tys. pkt to zdaniem Piotra Milińskiego, zarządzającego w Quercusie TFI, może być nieco zbyt ambitny cel. – Spodziewam się niezłego zachowania WIG, wspieranego zwłaszcza przez komponenty WIG20. Wyniki spółek powinny utrzymać pozytywny trend, pomóc może też zagraniczny kapitał szukający inwestycji o wyższej wrażliwości na wzrost gospodarczy. Do poziomu 75 tys. punktów może jednak trochę zabraknąć – dynamika zwyżek z I półrocza będzie trudna do utrzymania – mówi Miliński.
Na GPW zachowanie indeksów jest jednak mocno zróżnicowane. O ile WIG regularnie wybija nowe maksima, o tyle WIG20 od lat razi słabością (lepiej wypada dochodowa wersja tego indeksu) i aby osiągnąć szczyt z 2007 r., musiałby urosnąć jeszcze o 70 proc. mWIG40 brakuje 12 proc., a sWIG80 brakuje niespełna 3 proc. do rekordów.