Wczoraj inwestorzy dostali potężną dawkę informacji gospodarczych. Te najważniejsze, na temat bezrobocia i sprzedaży detalicznej w USA, nie były dla rynków akcji korzystne. Sprzedaż detaliczna spadła w grudniu o 0,3 proc., podczas gdy oczekiwano wzrostu o 0,5 proc. Z kolei w ubiegłym tygodniu zarejestrowano 444 tys. nowych bezrobotnych – o 7 tys. więcej, niż szacował rynek. Obie informacje początkowo zostały przez inwestorów zignorowane i wydawało się, że kupujący przejdą nad nimi do porządku dziennego. Dopiero po jakimś czasie podaż zaczęła dominować i indeksy w Europie Zachodniej zredukowały około 0,5 proc. zwyżki z dnia.
Na minusie wystartowały też giełdy w USA. Jak zwykle optymistycznie nastawieni Amerykanie nie dali jednak za wygraną i dość szybko zachodnie giełdy wróciły do poziomów sprzed publikacji danych.
Ta sztuka nie udała się natomiast warszawskiemu parkietowi, który zaprezentował się słabo, zwłaszcza na tle rosnących rynków wschodzących, do których wciąż się zalicza. Wczoraj indeksy giełd węgierskiej, czeskiej czy rosyjskiej wyznaczyły nowe lokalne szczyty.
WIG20 na koniec dnia stracił 0,25 proc., w czym istotny udział miały walory TP SA. Spółka poinformowała, że w 2009 r. jej przychody spadły mocniej niż po trzech kwartałach (-7,6 proc.). Prognozy na ten rok też mówią o spadku przychodów. W efekcie kurs spadł o 2,7 proc.
Wczoraj mocno handlowano akcjami MCI. Przy dużych obrotach i największej liczbie transakcji kurs wzrósł o 7,5 proc. Bezpośrednią przyczyną wzmożonej aktywności inwestorów był poranny komunikat, w którym spółka podwyższyła prognozę zysku za ubiegły rok o prawie 50 proc.