Giełdowa przeplatanka trwa w najlepsze. Od początku tygodnia obraz rynku wygląda mniej więcej tak, że po sesji wzrostowej przychodzi korekta.
Podobnie było wczoraj. Rynek skorygował prawie 2-proc. zwyżki ze środy, spadając o 1,37 proc. Pozytywnie można odbierać natomiast to, że zasięg spadków jest mniejszy niż zwyżek. Dzięki temu WIG20 oddalił się od wsparcia w okolicach 2200 pkt, choć do powrotu ponad linię trendu rosnącego jeszcze daleko.
Informacje krajowe od dawna nie mają większego wpływu na poczynania inwestorów. Wciąż jesteśmy zakładnikami tego, co się dzieje na świecie – głównie w Stanach Zjednoczonych. Najlepszym tego dowodem jest wczorajsza sesja.
O godz. 14 GUS podał dane na temat produkcji przemysłowej w styczniu. Okazało się, że wzrosła ona o 8,5 proc., podczas gdy analitycy oczekiwali wzrostu o 6,5 proc. W dość zgodnej ocenie ekonomistów te dane to kolejny dowód, że polska gospodarka rośnie w siłę, a firmy zaczynają odczuwać wzrost popytu zagranicznego.
W reakcji WIG20 podniósł się o ok. 0,3 proc. Ale pół godziny później pojawił się cotygodniowy raport z amerykańskiego rynku pracy, po którym w kilka chwil indeks spadł o 1,2 proc. W ubiegłym tygodniu liczba nowo zarejestrowanych bezrobotnych wzrosła do 473 tys., podczas gdy analitycy oczekiwali spadku do 430 tys.