Wyższa poprzeczka dla programów MBA

Rosną wymagania kandydatów na studia menedżerskie. Nie wystarczy już angielska nazwa i zagraniczny partner. Teraz liczą się jego prestiż, miejsce w międzynarodowych rankingach oraz aktywność stowarzyszeń absolwentów

Publikacja: 14.05.2008 03:05

Wyższa poprzeczka dla programów MBA

Foto: Rzeczpospolita

Zajęcia najlepiej po angielsku, wykładowcy – świetni z teorii praktycy, którzy sypią jak z rękawa ciekawymi case studies, a na koniec dyplom renomowanej zachodniej szkoły – to minimum, jakiego dziś wymaga wiele osób planujących studia MBA. – W ciągu ostatnich lat bardzo wzrosły oczekiwania kandydatów i ich świadomość tego, co chcą osiągnąć – ocenia prof. Witold Orłowski, dyrektor Szkoły Biznesu Politechniki Warszawskiej, która od 17 lat w partnerstwie z trzema zagranicznymi uczelniami prowadzi programy Executive oraz International MBA.

– Jeszcze kilka lat temu przepustką do kariery był sam dyplom Master of Business Administration. Teraz pracodawcy coraz częściej pytają o rodzaj ukończonego kursu, jego zakres tematyczny – twierdzi Marcin Pietras z Grupy Pracuj, która w tym roku już po raz drugi uruchomiła na czas wiosennej rekrutacji serwis MBAEvent.pl z prezentacjami 15 krajowych programów.

Polacy już wiedzą, że dobre studia MBA są szansą na szybszą karierę i wyższe zarobki. Potwierdza to zresztą najnowsze internetowe badanie wynagrodzeń, z którego wynika, że pracownicy z tytułem MBA mieli w 2007 r. najwyższe płace – mediana wynosiła w tej grupie 10,5 tys. zł miesięcznie, czyli trzy razy więcej niż mediana dla magistrów.

Nic dziwnego, że chętnych na studia MBA, zwłaszcza te najwyżej notowane, nie brakuje. Ich porównanie ułatwiają nie tylko krajowe i globalne rankingi, ale też specjalistyczne serwisy – działający od ponad roku MBAportal.pl. oraz sezonowy MBAEvent.pl. – MBA to specyficzne i drogie studia. Dlatego chcemy stworzyć bazę informacji, która pomoże odpowiedzieć na pytanie, po co tam studiować i jaki program wybrać – mówi Jakub Leszczyński, założyciel i szef serwisu mbaportal. pl, który koncentruje się na krajowych programach. – Większość z nich jest przygotowana w partnerstwie z zagranicznymi uczelniami i nie odbiega nowoczesnością ani poziomem od międzynarodowych studiów MBA – ocenia Leszczyński.

Marcin Pietras z Grupy Pracuj ocenia, że w ostatnich latach polski rynek studiów MBA, a zwłaszcza elitarnych Executive MBA – skierowanych do menedżerów z co najmniej kilkuletnim doświadczeniem – już się ustabilizował. Wśród kilkunastu programów jest kilka wiodących, a za nimi duża grupa walczących o wejście do czołówki. Co nie oznacza, że nie ma miejsca na nowych.

Według Jakuba Leszczyńskiego w ciągu ostatniego roku w Polsce powstały trzy nowe programy MBA, w tym anglojęzyczne studia w Wyższej Szkole Handlu i Prawa im. Łazarskiego (wspólnie z Uniwersytetem Wisconsin), które z ceną 24,5 tys. euro należą do najdroższych programów tego typu w Polsce. Organizatorzy podkreślają, że w tej cenie jest m.in. semestr nauki na amerykańskiej uczelni.

– Mieliśmy wcześniej certyfikat uniwersytetu w Maryland, ale zaczynał już nie wystarczać – mówi Gedeon Werner, dyrektor Polsko-Amerykańskiego programu Executive MBA w PAM Center Uniwersytetu Łódzkiego. Od ubiegłego roku studenci mają tam zajęcia wyłącznie po angielsku, a na koniec dostaną dyplom MBA Towson University/University of Baltimore.

Agnieszka Zydlewska, koordynator WEMBA (Warsaw Executive MBA) warszawskiej SGH i Uniwersytetu Minnesoty, podkreśla, że program stawia teraz na globalne rynki. Od jesieni 2007 r. obowiązkowym elementem WEMBA jest International Residency, czyli międzynarodowa sesja z udziałem uczestników czterech programów uczelni w Minnesocie – amerykańskiego, polskiego, austriackiego i chińskiego. Przez kilka miesięcy współpracują wirtualnie, a wiosną już realnie spotykają się w Minneapolis. – W ten sposób studenci zdobywają niezbędne teraz umiejętności współpracy międzykulturowej – podkreśla Agnieszka Zydlewska.

Zdaniem Witolda Orłowskiego studenci MBA oczekują wielokulturowości, jaką mają na co dzień w globalnych firmach. Zagraniczni wykładowcy i wyjazdy na partnerskie uczelnie to już za mało. – Myślimy teraz, jak przyciągnąć do programu więcej zagranicznych kandydatów – dodaje prof. Orłowski.

Według Tomasza Ludwickiego, koordynatora WIEMBA (Warsaw-Illinois Executive MBA) na UW, cudzoziemcy stanowią tam na razie ok. 10 proc. grupy. – Chcielibyśmy zwiększyć ich udział do jednej czwartej. Udział obcokrajowców podnosi jakość zajęć, patrzą na wiele problemów z innej perspektywy niż Polacy – mówi Tomasz Ludwicki.

Zajęcia najlepiej po angielsku, wykładowcy – świetni z teorii praktycy, którzy sypią jak z rękawa ciekawymi case studies, a na koniec dyplom renomowanej zachodniej szkoły – to minimum, jakiego dziś wymaga wiele osób planujących studia MBA. – W ciągu ostatnich lat bardzo wzrosły oczekiwania kandydatów i ich świadomość tego, co chcą osiągnąć – ocenia prof. Witold Orłowski, dyrektor Szkoły Biznesu Politechniki Warszawskiej, która od 17 lat w partnerstwie z trzema zagranicznymi uczelniami prowadzi programy Executive oraz International MBA.

Pozostało 87% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy