Fundusze sektorowe pojawiły się na naszym rynku stosunkowo niedawno. Najwięcej powstało ich w 2007 i 2008 r., czyli u schyłku hossy i na początku bessy.
Bardzo modne były fundusze nieruchomości, bo w 2007 r. ceny mieszkań błyskawicznie rosły. Wydaje się, że tworzenie funduszy na fali popularności danej branży miało na celu przede wszystkim wywołanie efektu marketingowego i pozyskanie nowych klientów. Wiele funduszy sektorowych powstało zbyt późno, a niektóre z nich ruszyły, kiedy indeksy już się osuwały, a najwięcej traciły najpopularniejsze sektory, bo były najbardziej przewartościowane.
Na naszej giełdzie reprezentacja poszczególnych sektorów jest jeszcze niewielka. Dlatego tworzenie funduszy sektorowych inwestujących na naszym rynku nie zawsze ma sens. W sumie jest ich niewiele.
Głównie oferowane są fundusze lokujące na rynkach zagranicznych, zwłaszcza w Europie Środkowo-Wschodniej. Miały one skutecznie oprzeć się kryzysowi w krajach Europy Zachodniej i USA. Jednak kryzys objął cały świat, a awersja do ryzyka spowodowała masowe wycofywanie się dużych inwestorów z rynków rozwijających się, co pogłębiało spadek kursów na giełdach w tym rejonie. Przykładowo Fundusz BPH Nieruchomości Europy Wschodzącej w ciągu roku stracił ponad 60 proc., a UniSektor Nieruchomości Nowa Europa ponad 70 proc.
Najwięcej funduszy reprezentuje sektor nieruchomości i budownictwa. Do grupy tej należą m.in.: DWS Sektora Nieruchomości i Budownictwa, ING Środkowoeuropejski Budownictwa i Nieruchomości Plus, UniAkcje Mistrzostwa Europy 2012, UniSektor Nieruchomości Nowa Europa, Subfundusz Allianz Budownictwo 2012. W przypadku tego ostatniego modelowy portfel oparty jest w