Zysk nie do końca pewny, ryzyko ograniczone

Gdy wybierzemy fundusze papierów dłużnych, będziemy mogli spać spokojniej. Wartość ich jednostek nie zmienia się tak drastycznie jak funduszy akcyjnych. Ale straty też mogą się zdarzyć

Aktualizacja: 25.11.2010 15:02 Publikacja: 13.05.2010 01:01

Zysk nie do końca pewny, ryzyko ograniczone

Foto: Fotorzepa, Michał Walczak Michał Walczak

Hasło reklamowe „zysk bez ryzyka”, jakim swego czasu promowano obligacje skarbowe, jest z pewnością chwytliwe, ale nie zawsze się sprawdzi.

Obligacje, jak i inne skarbowe papiery dłużne, można traktować jak produkt z minimalnym ryzykiem (spowodowanym teoretyczną możliwością, że emitent nie wywiąże się z zobowiązania i obligacji nie wykupi), jednak tylko pod warunkiem, że zostaną kupione na rynku pierwotnym i przechowane przez inwestora aż do dnia wykupu.

Jeśli jednak obligacja jest kupowana na rynku wtórnym, a więc po aktualnej cenie rynkowej, oraz w taki sam sposób sprzedawana, rentowność takiej inwestycji może zaskoczyć, zwłaszcza mniej doświadczonych inwestorów, którzy nie rozumieją prawidłowości wpływających na ceny papierów dłużnych.

[srodtytul]Zysk z ryzykiem, ale mniejszym niż na giełdzie[/srodtytul]

Negatywnym przykładem takiego zjawiska może być fundusz SEB 2 Obligacji i Bonów Skarbowych (przemianowany potem na SEB Obligacji, a następnie na Novo Obligacji Przedsiębiorstw), którego jednostki jesienią 2008 r. w ciągu kilku tygodni straciły ponad 30 procent.

Możliwe są też dwucyfrowe zyski w skali roku. W okresie ostatniego kryzysu finansowego mogły się nimi pochwalić fundusze stawiające na obligacje długoterminowe.

Mówienie, że inwestycja w fundusz kupujący wyłącznie instrumenty dłużne jest pozbawiona ryzyka, jest więc nadmiernym uproszczeniem. Ryzyko istnieje, jednak jest znacznie mniejsze niż w przypadku inwestycji z udziałem akcji. Jest też bardzo zróżnicowane w ramach całej tej grupy produktów.

W przypadku funduszy akcyjnych i mieszanych miarą ryzyka jest udział akcji w portfelu. Fundusz zrównoważony może więc stracić albo zyskać więcej niż fundusz stabilnego wzrostu, ale będzie się zachowywał stabilniej niż fundusz akcyjny.

Natomiast w przypadku funduszy dłużnych podstawowym czynnikiem ryzyka jest okres pozostający do wykupu papierów dłużnych znajdujących się w portfelu funduszu. Im więcej jest tam papierów długoterminowych, tym możliwy jest wyższy zysk, ale też notowania funduszu mogą się zachowywać mniej stabilnie.

[srodtytul]Pieniężny czy rynku pieniężnego[/srodtytul]

Fundusze inwestujące w papiery dłużne dzielą się na dwie zasadnicze kategorie. Fundusze pieniężne to te, które koncentrują się na bonach skarbowych, a niekiedy dodatkowo na obligacjach o najkrótszym terminie wykupu.

Z kolei fundusze obligacyjne inwestują przede wszystkim w obligacje. W publikowanych w prasie zestawieniach fundusze dłużne są zaliczane właśnie do jednej z tych dwóch grup. Jednak żadna z nich nie jest jednorodna.

Wśród funduszy zaliczanych do pieniężnych wyraźnie wyodrębnioną podkategorią są fundusze rynku pieniężnego. To jedyny typ funduszu, który został precyzyjnie zdefiniowany w ustawie o funduszach inwestycyjnych.

Tej nazwy mają prawo używać tylko fundusze prowadzące najbezpieczniejszą politykę inwestycyjną. Do portfela mogą trafić tylko papiery z okresem wykupu nie dłuższym niż 12 miesięcy, zaś średni ważony termin pozostający do wykupu nie może przekraczać 90 dni.

Określono też, czyje papiery mogą być kupowane przez fundusze rynku pieniężnego, zawężając tę grupę do najbardziej wiarygodnych emitentów. Tego standardu przestrzegają tylko dwa fundusze: zarządzane przez PKO TFI oraz TFI SKOK. I tylko one mają w nazwie człon „fundusz rynku pieniężnego”.

Pozostałe używają takich określeń, jak „gotówkowy”, „płynnościowy” lub „pieniężny”. Takie nazwy wskazują, że ich polityka inwestycyjna jest zbliżona do polityki funduszu rynku pieniężnego, jednak nie identyczna. Taki fundusz może np. zdecydować, że średni ważony okres zapadalności papierów z portfela będzie wynosił nie 90, ale 180 dni. W efekcie jest w stanie wygenerować nieco wyższą stopę zwrotu za cenę podwyższonego ryzyka.

[srodtytul]Krótkie i długie obligacje[/srodtytul]

Takich subtelności nie ma w nazewnictwie funduszy obligacji. Towarzystwa mogą je nazywać w dowolny sposób. Zwykle w nazwie pojawia się słowo „obligacje”, które jednoznacznie przyporządkowuje produkt do tej kategorii.

Także i ta grupa nie jest jednorodna, a fundusze różnią się średnim ważonym terminem do wykupu papierów znajdujących się w portfelu. Takie informacje rzadko można wyczytać bezpośrednio z nazwy funduszu (jednym z nielicznych wyjątków jest PKO TFI, w którym inwestorzy mogą wybierać pomiędzy funduszem obligacji i obligacji długoterminowych, ze średnim ważonym okresem zapadalności przekraczającym dwa lata). Zwykle trzeba sięgnąć do prospektu i w nim poszukać takich wskazówek.

Co ważne, przy wyliczaniu charakterystyki portfela pod uwagę brany jest okres, jaki w danej chwili pozostaje do wykupu danego papieru, a nie ten, na jaki instrument został pierwotnie wyemitowany. Obligacja czteroletnia po roku życia jest już traktowana jak trzyletnia, a po trzech latach – jak roczna.

Przy ocenie funduszy obligacji obowiązuje ta sama zasada, co w przypadku funduszy pieniężnych – im dłuższe papiery znajdują się w portfelu, tym większe ryzyko, ale też tym wyższe potencjalne zyski. Tę prawidłowość najlepiej widać podczas najlepszego dla obligacji etapu cyklu koniunkturalnego, czyli w okresie spadku stóp procentowych. Wtedy najwięcej można zarobić właśnie w funduszach koncentrujących się na papierach długoterminowych.

Równocześnie w okresie spadku cen obligacji, właśnie te fundusze będą doświadczały spadków najbardziej boleśnie.

Okres zapadalności papierów to najważniejszy czynnik ryzyka. Innym, o którym należy pamiętać, jest ryzyko kursu walutowego. Nawet fundusz koncentrujący się na polskich obligacjach skarbowych w złotych może część aktywów inwestować w papiery rozliczane w innej walucie. Jeśli jednak benchmark funduszu jest powiązany ze złotym, a w portfelu znajdują się aktywa walutowe, ta część portfela powinna być zabezpieczana przed ryzykiem walutowym.

[srodtytul]Zabezpieczanie nie zawsze ma sens[/srodtytul]

Nie ma jednak gwarancji, że do tej zasady stosują się wszyscy zarządzający. Ryzyko walutowe można też wykorzystać do próby osiągnięcia dodatkowego zysku. Oczywiście takie ryzyko opłaci się tylko wtedy, gdy uda się przewidzieć kierunek zmian na rynku walutowym. Trzeba jednak jasno powiedzieć, że fundusz polskich obligacji powinien być zabezpieczony, a rezygnacja z takich zabezpieczeń byłaby równoznaczna ze spekulacją.

Osobną kategorią są fundusze obligacji w euro lub obligacji dolarowych. W ich przypadku inwestora interesuje stopa zwrotu osiągnięta w danej walucie, dlatego portfel takiego funduszu nie powinien być zabezpieczany przed ryzykiem walutowym.

W krótkim terminie takie fundusze potrafią uzyskiwać ponadprzeciętne zyski także w ujęciu złotowym. Dzieje się tak wtedy, gdy złoty zdecydowanie się osłabia wobec dolara i euro.

Dla inwestorów wpłacających złote do walutowych funduszy dłużnych znakomitym okresem była więc druga połowa 2008 r., kiedy polska waluta gwałtownie traciła z powodu kryzysu finansowego. Wtedy zarobili najwięcej.

Jednak inwestorom, którzy oszczędzają w funduszach długoterminowo, a nie spekulują jednostkami, rekomenduje się, by fundusze walutowe stanowiły najwyżej niewielkie uzupełnienie indywidualnych portfeli inwestycyjnych, a nie ich zasadniczy składnik.

[ramka][srodtytul]Opinia dla „Rzeczpospolitej” [/srodtytul]

[b]Remigiusz Nawrat, dyrektor Departamentu Rozwoju PKO TFI[/b]

Z wielu przeprowadzanych przez nas badań wynika, że klienci często nie wiedzą o istnieniu funduszy obligacyjnych. Oferta funduszy inwestycyjnych kojarzy im się wyłącznie z podwyższonym ryzykiem rynku akcji. Tymczasem fundusze obligacyjne służą właśnie temu, by bilansować ryzyko związane z inwestycjami w akcje. Ostatnia dekada na polskim rynku finansowym jest tego dobrym przykładem. W okresach dekoniunktury giełdowej 2000 – 2003 (pęknięcie bańki internetowej) oraz 2007 – 2008 (kryzys finansowy) fundusze obligacji przynosiły zyski od 10 proc. do nawet 20 proc. rocznie. Lokowanie środków w odpowiednich proporcjach między akcje i obligacje umożliwia więc stabilizowanie wartości naszego portfela inwestycji. Ustalenie właściwych proporcji między akcjami i obligacjami w portfelu zależy od skłonności do ponoszenia ryzyka oraz indywidualnych preferencji inwestora. Pamiętajmy, że w przypadku funduszy inwestycyjnych, aby zdywersyfikować oszczędności, nie trzeba posiadać dużego kapitału. Minimalna wpłata do funduszu to najczęściej 100 zł.[/ramka]

[ramka][srodtytul]Benchmark i sprawozdanie tylko dla zaawansowanych[/srodtytul]

Podstawowymi informacjami o funduszu, z jakimi powinien się zapoznać inwestor, jest rekomendowany czas inwestycji i dokonana przez TFI ocena związanego z tym ryzyka. Gdy chce wiedzieć więcej o jego strategii, powinien też spojrzeć na zapisany w prospekcie benchmark, czyli wzorzec, którym będzie się kierował zarządzający. W zależności od tego, czy benchmarkiem będzie indeks określający rentowność papierów krótko- czy długoterminowych, to one powinny dominować w portfelu. Problemem może być natomiast dotarcie do informacji, co tak naprawdę oznacza wskazany w prospekcie indeks o skomplikowanej nazwie.

Sporo ciekawych danych o funduszu można też znaleźć w jego sprawozdaniach finansowych. Musi się tam np. znaleźć lista największych pozycji w portfelu (a więc wykaz papierów wartościowych, w które fundusz zainwestował największą część aktywów). W przypadku funduszy akcyjnych taka informacja mówi więc o tym, w jakie spółki zainwestował zarządzający. Lista największych pozycji funduszu dłużnego nie jest już taka czytelna, a na podstawie samych symboli obligacji niedoświadczony inwestor może wyciągnąć nieprawidłowe wnioski o polityce funduszu.

Trzeba też pamiętać o dużym opóźnieniu, z jakim publikowane są te dane. Informacje zawarte w sprawozdaniu opisują stan funduszu w konkretnym dniu. Natomiast ze względów formalnych, takich jak konieczność przeanalizowania sprawozdania przez biegłego rewidenta, upubliczniane są znacznie później. Dlatego informacja o aktywach funduszu na koniec grudnia jest dostępna dopiero w kwietniu następnego roku. W tak długim czasie skład portfela może się znacząco zmienić.[/ramka]

[ramka][b]Czytaj też:

[link=http://www.rp.pl/artykul/464971.html]Surowce, nowoczesne technologie, rozwojowe branże - fundusze sektorowe to ciekawe uzupełnienie portfela inwestycyjnego[/link]

[link=http://www.rp.pl/artykul/468163.html]Okres inwestowania jest ważniejszy niż sytuacja na giełdzie[/link]

[link=http://www.rp.pl/artykul/181776,471188_Kilkaset_zlotych_na_poczatek___potem_moze_byc_mniej.html]Kilkaset złotych na początek, potem może być mniej[/link][/b] [/ramka]

[i]Partnerem cyklu „Poradnik dla inwestujących w fundusze” jest PKO TFI[/i]

Hasło reklamowe „zysk bez ryzyka”, jakim swego czasu promowano obligacje skarbowe, jest z pewnością chwytliwe, ale nie zawsze się sprawdzi.

Obligacje, jak i inne skarbowe papiery dłużne, można traktować jak produkt z minimalnym ryzykiem (spowodowanym teoretyczną możliwością, że emitent nie wywiąże się z zobowiązania i obligacji nie wykupi), jednak tylko pod warunkiem, że zostaną kupione na rynku pierwotnym i przechowane przez inwestora aż do dnia wykupu.

Pozostało 96% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy