Znane powiedzenie – mały dług to sprawa dłużnika, dług dużych rozmiarów to problem wierzycieli – ma zastosowanie i w warunkach obecnego kryzysu finansów publicznych Grecji. Wierzycielami były przede wszystkim instytucje kredytowe europejskich państw rozwiniętych, w tym strefy euro, w szczególności niemieckie oraz francuskie, lecz także szwajcarskie banki komercyjne.
Zadłużenie greckie ma różną postać, ale to przede wszystkim wysoka ekspozycja wierzytelności w postaci obligacji skarbowych rządu Grecji lub kredytów. Jeśli chodzi o wierzytelności Grecji – z 303 mld dol. całkowitych zobowiązań (ang. total foreign claim) głównie sektora publicznego 75 mld dol. należy do banków Francji, niemieckie banki są w posiadaniu papierów skarbowych o wartości 43 mld dol., szwajcarskie banki – 54 mld dol., 12 mld dol. posiada Holandia (za: Gilian Edgeworth, Deutsche Bank oraz Komisja Europejska, marzec 2010).
Demonstranci greccy, protestując przeciwko dyscyplinie fiskalnej i swym wierzycielom, chcieli im powiedzieć: “waszych należności nie zapłacimy”, oczywiście, nie biorąc pod uwagę faktu, że więcej nikt na rynku temu państwu już nie zechce dobrowolnie pożyczyć, nawet na wysoki procent. Problem na razie mają, a właściwie miały, przede wszystkim banki wierzyciele i zachodni inwestorzy finansujący Grecji życie na kredyt. Instytucje finansowe jednak to władcze lobby, zawsze otrzymywały od władz publicznych państw to, czego chciały, w szczególności kapitały je zasilające. Tak było w 2008 r. w USA, tak jest i obecnie w strefie euro.
Lobby bankowe w Europie po kilku miesiącach dyskusji wymogło więc na swoich państwach i międzynarodowych instytucjach finansowych kolejną pomoc finansową, w zasadzie dla będącej w stanie niewypłacalności Grecji, lecz faktycznie pomoc ta ma ostatecznie szerszy zakres i adresowana jest w istocie nie tyle do samej Grecji, ile do jej wierzycieli. Oczywiste jest bowiem, że problem niewypłacalności spowodowałby poważne straty banków, a więc konieczność przyjścia z niezbędną pomocą rządów macierzystych banków, wobec groźby załamania się systemów banków komercyjnych i rzeczywistego kryzysu finansowego w tych krajach.
Zadłużenie – jeżeli nie jest spłacone – nie znika co do zasady. Musi się ono objawić gdzie indziej, być może w innej postaci – np. zostać zrolowane, skonsolidowane, zrestrukturyzowane, sterylizowane, przekazane innemu wierzycielowi. Istniejący i przyszły, potencjalny dług zagrożonych państw strefy euro przejmie więc częściowo Międzynarodowy Fundusz Walutowy, w części kraje Unii Europejskiej, a także Unia jako organizacja, w słynnym już pakiecie o zaskakująco wysokiej skali 750 mld euro, nazwanym godnie Europejskim Mechanizmem Stabilizacyjnym. Ma on ograniczyć ryzyko finansowe w strefie euro i powstrzymać spadek wartości euro. Mechanizm ten to wspólnotowy fundusz, z którego udzielane byłyby pożyczki państwom strefy euro dotkniętym reperkusjami kryzysu greckiego na warunkach korzystniejszych niż rynkowe. Włączony w ten pakiet jest także system dwustronnych pożyczek i gwarancji dla nich. Plan obejmuje też m.in. kupno przez Europejski Bank Centralny obligacji skarbowych tych zagrożonych państw członkowskich strefy.