Dlaczego szwedzki gigant zdecydował się na tak bliskie związki z naszym krajem? IKEA w ostatnim roku finansowym (1 września 2009 – 31 sierpnia 2010) zanotowała wzrost przychodów o 7,7 proc., do 23,1 mld euro, azysku netto o 6,1 proc., do 2,7 mld euro. Grupa ma 283 sklepy w 26 krajach.
Firma została założona przez Ingvara Kamprada w 1943 r. Kamprad już jako pięciolatek sprzedawał zapałki sąsiadom. Szybko zorientował się, że można taniej kupować większe opakowania w Sztokholmie i sprzedawać pojedyncze pudełka wciąż tanio, ale z większym zyskiem.
Jego firma rosła w błyskawicznym tempie – dzisiaj z 23 mld dol. majątku Kamprad zajmuje 11. pozycję na liście najbogatszych ludzi na świecie miesięcznika „Forbes”. Pracownicy polskiego oddziału wielokrotnie podkreślali jego ogromny sentyment do naszego kraju, który wziął się z szeregu zbiegów okoliczności. Choć pierwszy sklep z charakterystycznym żółtym logo na niebieskim tle został otworzony w Polsce dopiero w 1991 r. w Poznaniu, związki firmy z naszym krajem są znacznie dłuższe. Zaczynają się już w 1961 r.
[srodtytul]Dawid walczy z Goliatem [/srodtytul]
Kamprad miał bardzo nowatorskie podejście do rynku – stawiał na proste, funkcjonalne meble i – co najważniejsze – w niskich cenach. Początkowo były to meble gotowe, potem do samodzielnego montażu. „Wymarzony dom za wymarzoną cenę” – brzmiało hasło reklamowe z bardzo skromnego katalogu firmy z 1955 r. Konkurencja już wtedy na poczynania Kamprada reagowała bardzo alergicznie. Jeden z konkurentów zamieścił w gazecie „Smalandia Posten” ogłoszenie, że jeśli twój wymarzony dom za wymarzoną cenę zmieni się w przepłaconą graciarnię, to masz jeszcze nas. IKEA była celem nagonki – tradycyjne sklepy meblowe uważały ją za nieuczciwego konkurenta, ponieważ zbytnio obniżała ceny. Krajowy Związek Sprzedawców Mebli wezwał wprost do bojkotu firmy. Wtedy – pod presją apelu – wielu dostawców zaczęło wypowiadać umowy. W 1950 r. po raz pierwszy nie pozwolono jej na pokazanie swoich produktów na branżowych targach. Gdy Kamprad zdecydował się na prowincjonalne imprezy, branżowa organizacja ukarała go grzywną. Kampradowi grunt zaczynał się palić pod nogami. Choć nie wszyscy dostawcy zrezygnowali ze współpracy (niektórzy wpisywali do listów przewozowych fikcyjne adresy, aby nikt się nie dowiedział o ich współpracy z IKEA), to jednak potrzebował coraz więcej mebli.