Analitycy Credit Suisse obniżyli w ubiegłym tygodniu rekomendację dla rynków wschodzących z „przeważaj” do ”neutralnie”. W ich ocenie rosnące ryzyko geopolityczne na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej wyraźnie zwiększa niechęć do inwestowania w akcje z emerging markets. Rosnąca inflacja napędzana wzrostem cen surowców powoduje, że w obawie przed zaostrzaniem przez banki centralne polityki pieniężnej zagraniczne fundusze wycofują pieniądze z rynków wschodzących i kupują aktywa w krajach rozwiniętych. Największe spadki mamy na rynkach południowoamerykańskim i azjatyckim, gdzie inflacja stanowi największy problem. Akcje w Indiach spadły od początku roku o ponad 13 proc., a w Brazylii 5 proc. O wiele stabilniej jest natomiast w naszym regionie, gdzie wyróżniają się giełdy w Rumunii, Czechach i na Węgrzech.

Od początku roku akcje z rynków wschodzących potaniały średnio o ponad 5 proc., podczas gdy indeks krajów rozwiniętych poszedł w górę o ponad 4 proc. Według danych firmy EPFER Global tylko w ubiegłym tygodniu wycofano z rynków wschodzących ponad 4,5 mld dol. Biorąc pod uwagę obecne nastroje na giełdach oraz gigantyczne pieniądze, jakie w ostatnich latach zainwestowano na rynkach wschodzących, istnieją obawy, że to jeszcze nie koniec przeceny. Przypomnijmy, że na przestrzeni ostatnich dwóch lat ulokowano na rynkach wschodzących ponad 170 mld dol.

Ale wraz ze spadkiem wartości akcji w krajach wschodzących i wzrostem na rynkach dojrzałych powiększa się dysproporcja w wycenie. Obecnie biorąc pod uwagę wycenę wskaźnikiem ceny do zysku, akcje na giełdach krajów wschodzących są o około 14 – 15 proc. tańsze niż w krajach rozwiniętych. Jeśli geopolityczna burza choć trochę przycichnie, może skłonić to inwestorów przynajmniej do ograniczenia wyprzedaży na emerging markets.

W tym tygodniu okaże się, czy odejście prezydenta Egiptu Hosni Mubaraka z urzędu, o czym rynki dowiedziały się w piątek późnym popołudniem, przełoży się na lepsze postrzeganie akcji na rynkach wschodzących.