Zine el Abidine Ben Ali, jak w tunezji zgromadził fortunę

Tunezyjczycy doskonale wiedzą, że korupcja w ich kraju sięgała daleko poza najbliższe otoczenie prezydenta sprawującego władzę przez 24 lata. Burzą się, że we władzach zostali ludzie starego reżimu, bo chcą mieć nowy kraj. Trudno im się dziwić, kiedy przyjrzymy się stylowi rządzenia poprzednich władz

Publikacja: 04.03.2011 03:11

Były już prezydent Tunezji Zine el-Abidine Ben Ali na początku lat 80. był m.in. ambasadorem tego kr

Były już prezydent Tunezji Zine el-Abidine Ben Ali na początku lat 80. był m.in. ambasadorem tego kraju w Polsce. Na zdjęciu z żoną Leilą

Foto: AP

Majątek samego zdetronizowanego prezydenta Tunezji Zine el-Abidine Ben Aliego może się wydawać zaskakująco nikły w porównaniu z tym, co byli w stanie zagospodarować Muammar Kaddafi i Hosni Mubarak. Szacowany jest na nie więcej niż 5 – 6 mld dol. plus nieruchomości w USA, Francji i Wielkiej Brytanii.

Jednak sęk w tym, że to nie on był bogaty, ale rodzina jego żony oraz cztery córki – Dorsaf, Cyrine, Ghazoua, Nesrine i ich mężowie. Tu już wchodzą w grę zupełnie inne pieniądze. Ich majątek wyceniany jest na grubo ponad 100 mld dol., bo byli właścicielami bądź współwłaścicielami praktycznie wszystkiego, co w tym kraju miało większą wartość.

Firma Global Financial Integrity wylicza, że tylko z łapówek rodzina otrzymywała w latach 2000 – 2008 po miliardzie dolarów rocznie. Tunezyjski PKB wynosił wtedy ok. 80 mld dol. Chociaż były ekonomista Banku Światowego, który uciekł z tego kraju, uważa, że statystyki były wówczas permanentnie „uklepywane".

 

 

Główną rozgrywającą na tunezyjskiej finansowej szachownicy była Leila Ben Ali, druga żona prezydenta, była fryzjerka, oraz jej bracia i bratanek. Nie tylko mieli majątek, ale i bezwzględnie wykorzystywali wszystkie pojawiające się okazje zarobienia pieniędzy.

Zdarzało się, że otwarcie kradli, jak wówczas, gdy spodobał im się jacht francuskiego biznesmena. Sama Leila przejdzie do historii jako wyjątkowo sprytna bizneswoman, która w drodze na lotnisko zdołała zapakować półtorej tony zdeponowanego w banku centralnym złota, które wywiozła z kraju. Według kursu z dnia, w którym doszło do tej operacji, sztabki były warte przynajmniej 70 mln dol.

Bank centralny natychmiast po tym, gdy informacja ujrzała światło dzienne, wydał oświadczenie, że ani jedna uncja złota z rezerw państwowych nie opuściła tego dnia skarbca. W dokumencie jednak nie ujawniono, że złoto Ben Alich do rezerw wliczane nie było.

Pani Ben Ali spieszyła się jednak na tyle, że nie zdążyła zapakować całej biżuterii, która pozostała w sejfach rezydencji prezydenckiej. Stacje telewizyjne pokazywały z lubością kolie i diademy. Już nie należą do pani prezydentowej, zostaną sprzedane na aukcjach i dopiero wtedy będzie można poznać ich prawdziwą wartość.

Leila Ben Ali bardzo lubiła, kiedy Tunezyjczycy nazywali ich, na wzór Stanów Zjednoczonych, „pierwszą rodziną". Udawało się to publicznie, bo do „rodziny" należała większość tunezyjskich mediów. Częściej, już nieoficjalnie, mówiono o nich „mafia", co ze względu na styl egzekwowania ich woli pasowało bardziej.

Samą Leilę nazywano „królową Kartaginy", chociaż też bardziej pasuje do niej „druga Imelda Marcos", od żony prezydenta Filipin, która zasłynęła z gigantycznych kolekcji ubiorów i obuwia. Naturalnie tak samo jak Imelda Marcos dla utrzymania wizerunku Leila Ben Ali przewodniczyła niezliczonym stowarzyszeniom i fundacjom charytatywnym, przez które rocznie przepływały grube miliardy dolarów.

Została wypromowana na jedną z bardziej postępowych Arabek walczących o prawa kobiet i popularnością ustępowała jedynie jordańskiej królowej Ranii, która zyskała sobie sympatię ze względu na autentyczną walkę o prawa kobiet i prowadzi zupełnie inny styl życia. Leilę Ben Ali, tak samo jak żony Mubaraka i Kaddafiego, bolało to, że to jordańska królowa, a nie ona była na topie list najelegantszych kobiet świata, choć wydawały majątek, by piękną Palestynkę zdetronizować.

Pani Ben Ali jednak przede wszystkim dbała o interesy najbliższej rodziny. Po tym, gdy cztery córki – trzy z pierwszego małżeństwa i jedna jej z Ben Alim – zostały dobrze zaopatrzone, wzięła się za zapewnienie dobrobytu swoim braciom.

– Ben Ali był tak arogancki, że nie miał żadnych obaw przed zmniejszeniem własnej władzy na rzecz rodziny żony. Odsunął ludzi z własnej partii, którzy nadal go popierali – nie może się dziś nadziwić Saad Djebbar, jeden z analityków politycznych w świecie arabskim.

Najbardziej znienawidzoną osobą w Tunezji była nawet nie prezydentowa, tylko jej brat Belhassen, właściciel m.in. linii lotniczej, sieci hoteli, prywatnych rozgłośni radiowych i zakładu montującego samochody oraz banku i cukrowni.

 

 

Z depesz dyplomatycznych ujawnionych przez WikiLeaks, jakie Robert F. Godec, ambasador USA w tym kraju wysyłał do Waszyngtonu, wynika, że „rodzina" żyła w niewyobrażalnym luksusie, natomiast rodzina prezydenta, a przede wszystkim samej prezydentowej, była „jądrem największej korupcji", jaką w życiu widział.

Ambasador Gorec ujawnił również, że zagraniczny biznes nie był w stanie poruszać się po tym kraju, jeśli natychmiast nie przekazał części firmy w ręce rodziny Trabelsich. Przytacza tutaj przykład McDonald'sa, który nie wszedł do tego kraju, bo nie zgodził się podzielić z „rodziną".

„To sam prezydent Ben Ali, jego żona Leila Ben Ali i jej rozległa rodzina – Trabelsi – są znienawidzeni przez Tunezyjczyków. Ludzie nie tylko wiedzą o gigantycznych przekrętach, na które pozwala im korupcja, ale i złoszczą się, że niewykształceni ludzie pochodzący ze społecznych nizin mogą sobie pozwolić na taką rozrzutność" – pisał ambasador Gorec.

To tłumaczy, dlaczego tuż po wybuchu zamieszek protestujący rzucili się do plądrowania rezydencji „rodziny", a także supermarketów i sieci eleganckich sklepów, które należały do Ben Alich i Trabelsich. Trabelsi bawili się wtedy doskonale w Eurodisneylandzie pod Paryżem, gdzie wynajęli wszystkie dostępne apartamenty po 500 euro za noc.

Przenieśli się tam z Ambasady Tunezji w Paryżu, bo budynek został otoczony przez demonstrantów. Ale i tam były z nimi problemy.

– Świta otaczająca rodzinę jest tak wielka, że inni zwiedzający natychmiast zorientowali się, że musi być to ktoś specjalny. Kobiety ubrane są w najdroższe kreacje, noszą ostentacyjnie bardzo drogą biżuterię, a mercedesy podjeżdżają do nich całymi kolumnami – opisywał w arabskiej telewizji al Dżazira wizytę „rodziny" w Eurodisneylandzie jeden z pracowników parku rozrywki. Naturalnie twarz miał zamazaną.

Tam także długo nie pomieszkali. Trzeciego dnia ich pobytu rząd francuski wydał oświadczenie, że są na terenie Francji „osobami niepożądanymi". Ich przyjęcia odmówiła wtedy Kanada. Pozostała więc Arabia Saudyjska albo Dubaj.

Prezydent Ben Ali i Leila Ben Ali oraz sześciu członków rodziny Trabelsi żyją więc spokojnie w saudyjskiej Dżiddzie, gdzie mógł ostatecznie wylądować ich samolot po odmowie praw do lądowania przez Kanadę. Trochę tam im będzie nudno, a Leili Ben Ali zostaną zakupy raczej w Dubaju niż w Paryżu.

Wybór haute couture, czyli kolekcji światowych krawców, będzie tam z pewnością mniejszy, ale za to ceny znacznie lepsze. I nawet jeśli do dyspozycji będzie miała na spółkę z mężem „tylko" owe 5 – 6 mld dol., to po dobrym ulokowaniu na ładnych parę lat wystawnego życia powinno ich być stać.

Majątek samego zdetronizowanego prezydenta Tunezji Zine el-Abidine Ben Aliego może się wydawać zaskakująco nikły w porównaniu z tym, co byli w stanie zagospodarować Muammar Kaddafi i Hosni Mubarak. Szacowany jest na nie więcej niż 5 – 6 mld dol. plus nieruchomości w USA, Francji i Wielkiej Brytanii.

Jednak sęk w tym, że to nie on był bogaty, ale rodzina jego żony oraz cztery córki – Dorsaf, Cyrine, Ghazoua, Nesrine i ich mężowie. Tu już wchodzą w grę zupełnie inne pieniądze. Ich majątek wyceniany jest na grubo ponad 100 mld dol., bo byli właścicielami bądź współwłaścicielami praktycznie wszystkiego, co w tym kraju miało większą wartość.

Pozostało 90% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy