W 2012 r. trzy największe firmy budowlane emiratu będą  zmuszone zwrócić, a przynajmniej refinansować 3,8 mld dolarów. Pozornie nie wygląda to  na poważny problem, bo Dubaj już zdołał restrukturyzować znacznie wyższe zadłużenie na początku tego roku po tym, jak największa firma emiratu - Dubai World ostrzegła pod koniec 2009 roku, że może mieć kłopoty ze spłatą swojego zadłużenia i nie wyklucza ogłoszenia bankructwa.

Tym razem dubajskie firmy mają kilka różnych opcji wyjścia z tej trudnej sytuacji. Po pierwsze mogą spróbować zrestrukturyzować zadłużenie według modelu zastosowanego w przypadku Dubai World. Wyjście drugie: rząd może wyemitować obligacje i w ten sposób pozyskać gotówkę, bądź też  spłacić dług pieniędzmi z budżetu, wreszcie, opcja również wcześniej wykorzystywana - pożyczyć pieniądze z Abu Dhabi. Tyle, że teraz jest znacznie trudniej o pieniądze, niż było to w roku 2009, kiedy to rząd dubajski nie miał innego wyjścia, jak spłacić zadłużenie Nakheela, właściciela projektu Dubai World.

Światowe banki, a przede wszystkim europejskie instytucje finansowe nie są już takie hojne, bo same  szukają gotówki. Także kondycja finansowa Dubaju, mimo że emirat z powodzeniem wyszedł z kryzysu, nie jest już tak dobra, jak na początku lat 2000. Przy tym inna agencja ratingowa - Fitch Ratings - nie ukrywa, że również banki Zjednoczonych Emiratów Arabskich nie są już tak silne, jak to było przed kryzysem.

Niemniej jednak jest mało prawdopodobne, by Dubaj pozwolił swoim firmom upaść, a Abu Zabi nie ma kłopotów z gotówką, nawet po tym, jak w roku 2009 pożyczył Dubajowi 20 mld dol. Abu Zabi pomagając sąsiedniemu emiratowi pomoże również sobie, bo więzy gospodarcze pomiędzy nimi są bardzo silne i kłopoty Dubaju, oznaczają kłopoty w regionie. Ahmad Alnanani z dubajskiego Exotix  Banku mówi otwarcie: — Dubaj jest zbyt duży, by mógł upaść.