Indeks warszawskiej giełdy (WIG) od stycznia 2011 r. spadł o ponad 20 proc. A jeszcze w pierwszym kwartale tego roku analitycy prognozowali, że kursy akcji wzrosną o 15 – 20 proc.
Hitem 2011 r. miały być fundusze małych i średnich spółek, które zgodnie z teorią osiągają najlepsze wyniki w końcówce hossy. Tymczasem akcje małych i średnich firm mocno potaniały. Fundusze stawiające na te spółki straciły średnio od początku roku ponad 25 proc.
Rok temu wierzono również, że zyskowne będą rynki wschodzące (np. Chiny i Indie). A ostatecznie fundusze operujące na tych rynkach okazały się zdecydowanie słabsze od tych inwestujących w akcje amerykańskie.
Niepokoje na światowych rynkach miały wpływ na umocnienie się dolara i euro w stosunku do polskiej waluty (w ciągu roku odpowiednio o ok. 12,5 i 12 proc.). W tej sytuacji hitem inwestycyjnym okazały się fundusze dolarowe i w euro rozliczane w złotych. Najwięcej (średnio o ok. 12 proc.) zyskali ci, którzy wybrali złotowe fundusze amerykańskich i europejskich papierów dłużnych, choć wyniki inwestycji w te fundusze wyrażone w dolarach i euro były bliskie zera. Należy jednak pamiętać, że lokowanie w fundusze operujące na rynkach zagranicznych (zwłaszcza w strefie euro) jest ryzykowne. Po pierwsze dlatego, że sytuacja gospodarcza jest tam niepewna. Poza tym polscy inwestorzy ponoszą duże ryzyko walutowe.
Fundusze polskich papierów dłużnych zarobiły w tym roku średnio ok. 5 proc., a fundusze pieniężne i gotówkowe ok. 4 proc.