Prezes banku centralnego przedstawił posłom warunki pożyczki, która ma być udzielona przez Polskę Międzynarodowemu Funduszowi Walutowego z rezerw banku centralnego. Wysokość pożyczki ma wynieść 6,27 mld euro, co wynika z procentowego udziału Polski w MFW. Taka kwota figuruje też w liście, w którym w połowie stycznia minister finansów Jacek Rostowski zwrócił się do zarządu NBP o poparcie udzielenia pomocy funduszowi.

Minister określił też w liście, że celem pożyczki dla MFW jest m.in. redukcja ryzyka dla Polski, które płyną z otoczenia zewnętrznego. – Ma to służyć wzmacnianiu naszej pozycji w Unii Europejskiej – stwierdził Belka. O warunkach pożyczki dyskutowała też w styczniu Rada Polityki Pieniężnej. Zdaniem Belki pomoc w stabilizacji światowego systemu finansowego korzystnie wpływa m.in. na poziom kursu naszej waluty. – W ostatnich miesiącach złoty zyskał na wartości, co ma wpływ oczywiście na wiele czynników, w tym na perspektywy powrotu inflacji do celu – powiedział prezes NBP.

Belka wyjaśnił, odpowiadając na wątpliwości posłów, że pożyczka dla Funduszu nie oznacza ani zmniejszenia, ani zablokowania rezerw walutowych banku. – Te pieniądze właściwie można zaliczyć do rezerw walutowych państwa – powiedział. Dodał, że okres spłaty pożyczki będzie wynosił od pięciu do dziesięciu lat z możliwością przedłużenia tego terminu. Rezerwy walutowe Polski wynosiły w końcu grudnia 75,7 mld euro i wzrosły prawie o 6 proc. rok do roku.

Podczas posiedzenia komisji Belka wspomniał też, że resort finansów zamierza ograniczyć w drugim i trzecim kwartale tego roku wymianę środków unijnych na rynku i wymieniać je w NBP. – Tak trzeba to zrobić, by rynek tego nie odczuł, ale trzeba sprawić, by poziom rezerw się nie obniżał – wyjaśnił. Nadmienił, że nie ma mowy o radykalnej zmianie polityki. MF wymieniło sporo środków unijnych za pośrednictwem Banku Gospodarstwa Krajowego. W tym roku resort może mieć do wymiany ok. 18 mld dol. z Unii. – Duża część oficjalnych przepływów walutowych zniknęłaby z rynku. Może być to negatywne dla złotego – ocenili analitycy ING. Podkreślili jednak, że biorąc pod uwagę ryzyko płynące z otoczenia zewnętrznego, deklaracja ta ma ograniczony wpływ na złotego.