Opłacalność inwestycji

Ostatnie dwa lata należały do rynku obligacji. Kolejne dwa powinny być domeną akcji

Publikacja: 16.08.2012 01:25

Opłacalność inwestycji

Foto: Bloomberg

Przez ostatnie dwa lata giełdowi inwestorzy nie mieli łatwego życia. Na początku inwestycji, w sierpniu 2010 r., akcje były jeszcze w silnym trendzie wzrostowym, który załamał się w maju następnego roku. W efekcie, dwuletni bilans inwestycji jest zdecydowanie niekorzystny dla posiadaczy tych papierów. Część strat zniwelowały wypłacane dywidendy, jednak ogólny obraz rynku w tym okresie jest zły. Zdecydowanie lepiej radziły sobie obligacje i fundusze papierów skarbowych, gdzie zyski niejednokrotnie sięgały kilkunastu i więcej procent.

W ostatnich dniach ukazał się raport banku Morgan Stanley, który obniżył wyraźnie prognozę wzrostu PKB w Polsce w 2013 r. z 3,6 proc. do 2,1 proc. W podobnym tonie wypowiadał się też przedstawiciel Ministerstwa Finansów, który przyznał, że założenia makroekonomiczne na przyszły rok zostaną obniżone. Sądząc jednak po reakcji giełdy, a właściwie jej braku, wydaje się, że spadek tempa wzrostu gospodarczego rynek już wliczył w ceny akcji.

Giełdzie nie szkodzą też coraz słabsze dane z głównych europejskich gospodarek (Niemcy, Włochy, Wielka Brytania). Obserwując giełdowe notowania, można odnieść wrażenie, że musiałoby dojść do prawdziwego kataklizmu, na miarę upadku Lehman Brothers w 2008 roku, aby doprowadzić do załamania indeksów. To pozwala w miarę optymistycznie patrzeć w przyszłość. Takim optymistą jest Konrad Łapiński zarządzający Total Fiz.

– W mojej opinii na najbliższe dwa lata najciekawszą klasą aktywów są akcje spółek giełdowych. Nie zdziwiłbym się, gdyby dały one w tym czasie stopę zwrotu na poziomie mocnych kilkudziesięciu procent. Podstawowe wskaźniki opisujące poziom cen akcji, czyli cena/zysk na poziomie 9 i cena/wartość księgowa na poziomie 0,9 dla polskiej giełdy, są zdecydowanie poniżej średnich z ostatnich 20 lat. Czynnikiem przemawiającym za tym, że obecnie mamy okres akumulacji przed wybiciem w górę, może być zachowanie inwestorów z zasobnymi portfelami w okresie ustalania prawa do dywidend. Jak wiadomo, indeks WIG20 nie uwzględnia  wypłat z zysku, w związku z tym każde odcięcie dywidendy powoduje ruch tego wskaźnika w dół (szczególnie widoczne było to przy odjęciu dywidendy z akcji KGHM). Mimo to inwestorzy nie pozwolili, by wskaźnik spadł poniżej poziomów wsparcia, co mogłoby wywołać falę wyprzedaży – mówi Łapiński. Zwraca też uwagę na zjawisko zniechęcenia i rezygnacji wśród inwestorów giełdowych, co również zachęca do kupowania akcji. W jego ocenie powrót na szczyty z 2007 roku (66 tys. pkt dla WIG) jest bardzo prawdopodobny, przy czym może on wymagać odrobiny cierpliwości. – Być może trzeba będzie czekać do 2014 roku – dodaje Łapiński.

Na rynku obligacji wciąż mamy minihossę. Inwestorzy zagraniczni chętnie kupują nasze  papiery skarbowe, a to oznacza, że w dobie zawirowań w strefie euro traktują nasz kraj jako swego rodzaju bezpieczną przystań. W ocenie części analityków, choć rentowności polskich obligacji są na rekordowo niskich poziomach, to istnieje potencjał do dalszej zwyżki notowań, a tym samym poprawy wyników funduszy obligacji. Argumentem za tym może być zachowanie Rady Polityki Pieniężnej, która prawdopodobnie będzie musiała uporać się ze słabnącą gospodarką, obniżając stopy procentowe.

Ale np. analitycy Idea TFI zwracają uwagę, że niska rentowność obligacji dyskontuje znaczący spadek inflacji i ryzyka kredytowego w Polsce, co w konsekwencji może zwiastować korektę na rynku długu. Podobnie jak Łapiński sugerują, że obecnie jest dobry moment na zwiększenie zaangażowania w akcje. Oczywiście istnieją czynniki ryzyka, jak chociażby wciąż niepewna sytuacja w strefie euro, ale obecny poziom wycen akcji wydaje się na tyle atrakcyjny, że dla poszukujących ponadprzeciętnych zysków nie ma lepszej alternatywy od rynku akcji.

Opinie

Bartłomiej Chyłek, analityk akcji ING TFI

Budowa portfela na najbliższe dwa lata to nie lada wyzwanie, ponieważ w trakcie pierwszych 12 miesięcy będziemy obserwować spowolnienie gospodarcze i dopiero kolejny rok może przynieść ożywienie pozytywnie wpływające na rynek akcji. To oznacza, że na pewno możemy oczekiwać zmienności, która będzie wymagać aktywnego podejścia do konstrukcji portfela. Obecnie szykując się na gorsze czasy na rynku akcji, naszym zdaniem zasadna jest zwiększona alokacja w sektorach defensywnych, takich jak telekomunikacja, energetyka czy chemia z ewentualnym dodatkiem w postaci producentów płodów rolnych, którzy mogą skorzystać na ostatnich zwyżkach cen zbóż na światowych rynkach. Dopiero w drugiej połowie przyszłego roku należałoby zmienić alokację na bardziej ofensywną, a więc kupować cykliczne spółki surowcowe (miedź, węgiel), branże przemysłową, a nawet finanse, jeżeli do tego czasu problemy strefy euro przynajmniej częściowo by się uspokoiły. Aktywne podejście do inwestycji akcyjnych jest niezbędne, bo miła i prosta strategia „kup i trzymaj" oznacza akceptowanie dużego ryzyka przy niskiej stopie zwrotu.

Wojciech Juroszek, AgioFunds TFI

Czasy są ciekawe, dla wielu branż trudne, ale sytuacja zaczyna się rozjaśniać i z tygodnia na tydzień rośnie prawdopodobieństwo rozpoczęcia cyklu wzrostowego na rynkach akcji, a w szczególności w Polsce. Od kilku miesięcy obserwujemy silne zniechęcenie inwestorów spowodowane uciążliwym, trwającym od roku trendem bocznym. Drastyczny spadek obrotów i trudność w zakupie większej ilości akcji dobrych spółek oznacza brak inwestorów indywidualnych na tym rynku i trzymanie tych akcji przez tzw. silne ręce. Dodatkowo, fala upadłości firm (w tym spółek giełdowych) ściąga z rynku ryzyko, zmniejszając liczbę argumentów przemawiających za sprzedawaniem akcji na długi termin. Część z tych spółek, które miały problemy i mocno się przeceniły, przetrwa i to właśnie one pozwolą realizować największe stopy zwrotu. Na GPW nie brakuje akcji spółek notowanych na poziomie 20 – 30 proc. wartości księgowej. W związku z tym wydaje mi się, że warto zadać sobie trud w poszukiwaniu spółek, które mimo trudnej sytuacji przetrwają, bo na przykład udaje im się redukować duże zadłużenie. Unikałbym inwestowania w spółki stale ściągające pieniądze z rynku, czyli z dodatnimi przepływami na działalności finansowej. Nawet z pozoru pozytywne rozwiązanie problemu zadłużenia, jakim jest na przykład konwersja długu na akcje, nie musi oznaczać potencjału wzrostu akcji takiej spółki. Poza wymienionymi spółkami, których udział w portfelu nie powinien być wysoki, zawsze opłaca się inwestować w dobre i perspektywiczne podmioty, z wysokim ROE, niskim zadłużeniem i silnymi cash flowami. Takie inwestycje zawsze dają przewagę nad benchmarkiem.

Przez ostatnie dwa lata giełdowi inwestorzy nie mieli łatwego życia. Na początku inwestycji, w sierpniu 2010 r., akcje były jeszcze w silnym trendzie wzrostowym, który załamał się w maju następnego roku. W efekcie, dwuletni bilans inwestycji jest zdecydowanie niekorzystny dla posiadaczy tych papierów. Część strat zniwelowały wypłacane dywidendy, jednak ogólny obraz rynku w tym okresie jest zły. Zdecydowanie lepiej radziły sobie obligacje i fundusze papierów skarbowych, gdzie zyski niejednokrotnie sięgały kilkunastu i więcej procent.

Pozostało 92% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy