Włoski szantaż bankructwem

Premier Włoch chyba wymusi na Merkel rezygnację z oszczędzania. Alternatywą jest populizm i niewypłacalność kraju.

Publikacja: 17.05.2013 01:44

Enrico Letta nie godzi się na zaciskanie pasa.

Enrico Letta nie godzi się na zaciskanie pasa.

Foto: AFP

Enrico Letta przyleciał w czwartek do Warszawy. To już piąta stolica Europy, którą odwiedza od przejęcia władzy zaledwie dwa tygodnie temu. I wszędzie przekonuje do tego samego: zbudowania w Unii koalicji państw, które są przeciwne forsowanej przez Angelę Merkel strategii zaciskania pasa.

Kraje południa Europy od dawna bezskutecznie sprzeciwiały się postulatom Berlina. Ale tym razem bunt chyba się uda.

– Letta  ma asa w rękawie: największy, poza Stanami Zjednoczonymi i Japonią, dług na świecie. Jeśli inwestorzy dojdą do wniosku, że Włochy tych dwóch bilionów euro nie będą w stanie spłacić, wybuchnie na rynkach panika, która rozsadzi strefę euro, bo nawet Niemcy nie będą w stanie jej opanować. To zupełnie inna skala problemu niż Grecja czy Portugalia – mówi „Rz" Marco Incerti z Center for European Policy Studies (CEPS) w Brukseli.

Berlusconi kieruje z tylnego fotela

Letta stoi na czele egzotycznej i bardzo chwiejnej koalicji łączącej dotychczasowych śmiertelnych wrogów: lewicową Partię Demokratyczną, prawicowy Lud Wolności i centrystów byłego technokratycznego premiera Mario Montiego. Uwikłany w oskarżenia o seks z nieletnią i unikanie płacenia podatków lider Ludu Wolności Silvio Berlusconi może w każdej chwili doprowadzić do upadku rządu. Na razie go popiera, ale w zamian za poluzowanie finansów państwa.

– Samo zaciskanie pasa zabije nas. Polityka na rzecz wzrostu nie może już czekać ani jednego dnia dłużej – obiecał Letta przed głosowaniem nad wotum zaufania dla jego rządu 29 kwietnia.

We Włoszech to bardzo popularny postulat. Strategia oszczędzania wepchnęła kraj w najdłuższą recesję od II wojny światowej. Z tego powodu gospodarka jest dziś mniejsza niż w 2001 roku, a bezrobocie przekroczyło 11 proc., najwięcej od 20 lat.

Nie czekając na zgodę Berlina, Letta już zmienił kurs. Na razie wstrzymał wprowadzenie nowego podatku od nieruchomości i podniesienie o 1 pkt procentowy podatku VAT, co zapowiadał jego poprzednik Mario Monti. Zapowiedział także, że będzie starał się uzyskać w Komisji Europejskiej zgodę na wydłużenie kalendarza ograniczenia deficytu budżetowego państwa, jak to już wcześniej zrobiły Francja, Portugalia i Grecja.

OECD ostrzega jednak, że taka polityka doprowadzi już w przyszłym roku do wzrostu długu państwa do 134 proc. PKB, poziomu, przy którym Grecja cztery lata temu ogłosiła niewypłacalność.

– Jeśli Włochy nie będą wywiązywać się ze swoich zobowiązań redukcji długu, Europejski Bank Centralny powinien przestać kupować włoskie obligacje – ostrzegł wczoraj Michael Meister, zastępca przewodniczącego klubu CDU w Bundestagu. Spełnienie tej groźby jest mało prawdopodobne, bo szefem EBC jest Włoch Mario Draghi. Ale gdyby jednak nastąpiło, Rzymowi groziłoby bankructwo.

Merkel przeciwna Brixit

Berlin nie żartuje, bo przed wrześniowymi wyborami parlamentarnymi Merkel musi przekonać wyborców, że pieniądze niemieckich podatników nie są wydawane na pomoc dla Europy pochopnie.

W tej sytuacji Letta musi na gwałt zdobyć poparcie wystarczająco wpływowych państw, aby uniknąć kary Berlina. Na razie udało mu się to z Francją, która sama w tym tygodniu wpadła w recesję.

– Europa musi zrobić maksimum, aby pobudzić wzrost – zapewnił Francois Hollande po spotkaniu z szefem włoskiego rządu.

Ale i Angela Merkel poszukuje sojuszników, co de facto prowadzi do coraz głębszego podziału Unii na dwa obozy. Niemcy liczą w pierwszej kolejności na Wielką Brytanię. Dlatego robią wszystko, aby pozostała we Wspólnocie.

Powołując się na źródła dyplomatyczne w niemieckiej stolicy, brytyjski „Guardian" twierdzi, że kanclerz Merkel jest gotowa ponownie otworzyć traktat lizboński. Celem Niemców jest wpisanie do aktów założycielskich Wspólnoty regulacji, które pozwolą Brukseli skutecznie kontrolować finanse państw strefy euro. Ale przy okazji możliwe też będzie uwzględnienie szeregu zmian w warunkach członkostwa Wielkiej Brytanii, co ułatwi Davidowi Cameronowi wygranie referendum, które ma się odbyć między 2015 i 2017 rokiem.

Takiemu scenariuszowi zdecydowanie przeciwna jest natomiast Francja. Pomny doświadczenia z 2005 roku, gdy Francuzi odrzucili w referendum europejską konstytucję, Hollande obawia się, że porażka głosowania w sprawie zmiany traktatu lizbońskiego odsunęłaby go od władzy. Nie chce też, aby Bruksela mogła decydować o kształcie francuskiego budżetu. W tej sprawie Paryż i Rzym działają ręka w rękę.

Czy także Donald Tusk da się przekonać argumentom Enrico Latty? Do tej pory Polska zdecydowanie wspierała strategię Niemiec. Jednak i nasza gospodarka coraz mocniej odczuwa skutki recesji spowodowanej polityką oszczędności. Entuzjazm do działań Berlina także w Warszawie słabnie.

Enrico Letta przyleciał w czwartek do Warszawy. To już piąta stolica Europy, którą odwiedza od przejęcia władzy zaledwie dwa tygodnie temu. I wszędzie przekonuje do tego samego: zbudowania w Unii koalicji państw, które są przeciwne forsowanej przez Angelę Merkel strategii zaciskania pasa.

Kraje południa Europy od dawna bezskutecznie sprzeciwiały się postulatom Berlina. Ale tym razem bunt chyba się uda.

Pozostało 91% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy