Jeszcze do niedawna o Finlandii i jej gospodarce pisano tylko w samych superlatywach. Teraz analitycy ostrzegają przed rosnącymi zagrożeniami - pisze niemiecki tygodnik gospodarczy "Wirtschaftswoche".
Jeszcze do niedawna fiński system edukacji, pomocy społecznej, innowacyjne przedsiębiorstwa oraz niskie zadłużenie wewnętrzne były stawiane innym państwom Europy za wzór, do którego należy dążyć. Teraz jednak Finlandia postrzegana jest jako potencjalne zagrożenie i sygnał ostrzegawczy powrotu kryzysu.
W 2008 roku dług publiczny Finlandii wynosił 54 mld euro - w tym roku już 94 mld, a bezrobocie zbliża się do poziomu 10 proc. W ciągu ostatniego roku - od czerwca 2013 do czerwca 2014 - wzrosło o 1,4 proc. i wynosi obecnie 9,2 procent. Dług publiczny Finlandii osiągnął co prawda dopiero 60 proc. obecnego PKB, ale analitycy wskazują, że w ciągu 6 lat się podwoił.
Zarówno w 2012, jak i 2013 roku fińska gospodarka wyraźnie się skurczyła. na 2014 rok analitycy prognozują zatrzymanie tej tendencji, ale jednocześnie podkreślają, że rząd w helsinkach nie powinien liczyć nawet na minimalny wzrost. W kwietniu tego roku agencja Standard & Poor's obniżyła rating kredytowy Finlandii (wciąż AAA) ze stabilnego do negatywnego.
Kłopoty koncernu Nokia też dołożyły się do trudnej sytuacji. Firma była odpowiedzialna za 10 procent fińskiego PKB. Na dodatek Microsoft, który kupił część koncernu, zapowiedział że zamierza zwolnić sporą grupę pracowników i zamknąć zakład w Oulu. Także amerykański koncern telekomunikacyjny Broadcom zapowiedział zamknięcie swojego zakładu w tym mieście i zwolnienie 600 pracowników. Teraz fińska gospodarka znów wspiera się głównie na leśnictwie oraz przetwórstwie drewna i papieru oraz na producencie wind i schodów ruchomych Kone.