Harry Nedelcu: Unia musi zaostrzyć sankcje wobec Łukaszenki

Białoruś wykorzystuje napięcia już istniejące i chce pogorszyć relacje Polski z Brukselą – mówi „Rzeczpospolitej” Harry Nedelcu, ekspert think tanku Rasmussen Global.

Publikacja: 08.11.2021 21:00

Harry Nedelcu

Harry Nedelcu

Foto: The Alliance of Democracies Foundation

Czy presja migracyjna na granicy Polski z UE może zostać zatrzymana? Czy UE czegoś się nauczyła z kryzysu migracyjnego w 2015 roku?

Oczywiście można to zatrzymać. Może to zrobić jedna osoba – Łukaszenko. Tylko on to kontroluje. Jeśli mówimy o lekcjach z 2015 roku, to w porównaniu z tamtym wielkim kryzysem migracyjnym różnica jest ogromna. Wtedy był to organiczny strumień migracji. Nawet drogi wykorzystywane przez imigrantów miały sens: Włochy, Grecja, Bałkany. Tym razem próba dotarcia do Europy Zachodniej naokoło przez Rosję i Białoruś, a potem Litwę, Łotwę i Polskę – pokazuje, że to sztuczny kryzys. To po prostu chęć ukarania tych trzech krajów za ich stosunek do Białorusi. To się układa w pewną sekwencję. Pamiętamy rok temu protesty po wyborach na Białorusi, potem sankcje unijne wobec Białorusi, następnie uziemienie w Mińsku samolotu z aktywistami na pokładzie, potem znów unijne sankcje. I teraz mamy odpowiedź białoruską na nie.

„Rzeczpospolita” najbardziej opiniotwórczym medium października!
Rzetelne informacje, pogłębione analizy, komentarze i opinie. Treści, które inspirują do myślenia. Oglądaj, czytaj, słuchaj.

Czytaj za 9 zł miesięcznie!
Społeczeństwo
Stan wojny na granicy polsko-białoruskiej
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Żywe tarcze samotnej dyktatury
Społeczeństwo
Tłum imigrantów ruszył do Polski. Trudno oszacować ich liczbę
Polityka
Paweł Kowal: Ten konflikt trzeba przenieść na poziom unijny
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Sondaż: Migrantów w Polsce nie chcemy, ale wolimy identyfikować się z postawami humanitarnymi