Jak informuje serwis Wirtualnemedia, wyrok w tej sprawie przed Sądem Okręgowym w Poznaniu zapadł w połowie grudnia 2022 r. Dwa dni temu Sakowski obszernie opisał wszystko na swoim blogu. Jego zdaniem, sprawa miała ciekawy przebieg.
Wszystko zaczęło się od opublikowanego na Facebooku i Youtube filmu Zięby, w którym ten „publicznie zwyzywał” Sakowskiego za tekst opublikowany w tygodniku „Newsweek Polska”. Zięba nazwał tam blogera „gówniarzem”, „gnojem”, „smrodem jednym”, „gnojkiem śmierdzącym”, „ścierwem”, „chłopcem, który bawi się w dziennikarza”, „pseudobiologiem”, „kłamczuchem”, „nieszczęśnikiem”, „kłamcą paskudnym”, „kłamczuszkiem z »Newsweeka«”, „biologiem z bożej łaski” - cytuje serwis Wirtualnemedia.
Czytaj więcej
Tymczasowym zatrzymaniem przez policję skończyła się dla Tomasza D. – lokalnego polityka PSL, muzyka i uzdrowiciela-amatora – próba zachęcania do terapii własnego pomysłu. D. przekonywał, że posiada lek na raka i cukrzycę, a jak okazało się w ostatnich tygodniach: również na koronawirusa.
Bloger wniósł prywatny akt oskarżenia przeciwko Ziębie. Proces miał toczyć się w Rzeszowie, gdzie zameldowany jest Zięba.
"Pierwsza rozprawa była formalnością z opcją ugodową, na którą się nie zgodziłem. Na drugiej pojawił się Jerzy Zięba we własnej osobie. Na korytarzu, przed wejściem do sali, odnosił się do mnie w sposób wywyższający i grubiański. Podczas posiedzenia opowiadał o tym, że ratuje zdrowie dzieci wypłakujących mu się matek i że ja mu to utrudniam, ponieważ podważam zaufanie do niego. " - opisuje Sakowski.