Pierwotnie prezes Wardacki, kiedyś też poseł, obecnie pracujący w biznesie, domagał się nawet wyższej kwoty. Pierwsza instancja zasądziła mu 250 tys. zł, a teraz warszawski Sąd Apelacyjny przyznał mu prawomocnie dalsze 150 tys. zł. Prócz tego ma być on publicznie przeproszony.
Proces dotyczył serii artykułów, jakie zostały opublikowane w okresie grudzień 2018 r. – styczeń 2019 r. w dzienniku „Fakt" i portalu Onet. Zarzucano w nich prezesowi Azotów niestosowne realacje z podwładną i jej szybkie awansowanie na dyrektorską funkcję.
Czytaj także: SN mówi kiedy, za smog należy się zadośćuczynienie
Zarówno Sąd Okręgowy, jak i Apelacyjny orzekły, że zarzuty pozwanych mediów są nieprawdziwe, a zbieranie przez dziennikarzy dowodów odbywało się dopiero na etapie procesu o ochronę dóbr osobistych, co jest rażącym przejawem braku rzetelności dziennikarskiej.
Nie pomogła argumentacja wydawnictwa, że dysponowało wiarygodnymi informacjami o opisywanym zachowaniu prezesa, ale ze względu na ochronę tajemnicy źródeł dziennikarskich redakcja nie może ujawnić ich danych. W efekcie nie było zeznań.