Dla dziennikarzy złagodzony art. 212 kodeksu karnego może się okazać gorszy, niż jest teraz. Zamiast przyzwyczajać polityków, że muszą być bardziej odporni na krytykę mediów, ułatwi im nękanie dziennikarzy.
Wprawdzie minister Jarosław Gowin zaproponował w poniedziałek kilka istotnych złagodzeń art. 212 dotyczącego ścigania za zniesławienie, zwłaszcza dziennikarzy (szczegóły w ramce), do projektu trafił jednak niebezpieczny pomysł usunięcia art. 213 § 2 k.k., który stanowi, że nie ma zniesławienia, jeśli publiczny zarzut dotyczy postępowania osoby pełniącej funkcję publiczną lub służy obronie społecznie uzasadnionego interesu.
To oznacza, że z kodeksu znikną resztki regulacji uwzględniającej publiczną działalność mediów. Przypomnijmy, że poprzedni kodeks wyłączał przestępstwo, jeśli zarzut został postawiony w mediach w przeświadczeniu, że jest prawdziwy i że broni społecznie uzasadnionego interesu.
Szefowie Ministerstwa Sprawiedliwości twierdzą, że to wyłączenie odpowiedzialności jest niepotrzebne, bo rozszerzenie możliwości „obrony prawdą" wystarczy rzetelnym dziennikarzom.
– Rzecz w tym, że wiele krytycznych publikacji to wypowiedzi z pogranicza faktów i ocen, i w tych wypadkach dowód prawdy nie jest możliwy (dotyczy on tylko faktów), a dziennikarze nie będą się mogli bronić swoją społeczną misją i motywacjami – wskazuje Dominika Bychawska-Siniarska, prawniczka Fundacji Helsińskiej.