Wyrok ten potwierdza kształtującą się linię orzeczniczą polskich sądów, które wskazują, iż odzyskiwanie należności nie uświęca środków. Tak przykładowo już w 2011 roku orzekł Warszawski Sąd Apelacyjny (sygn. akt VI ACa 84/11), który uznał, że działania znanej firmy windykacyjnej naruszały takie dobra powoda, jak prywatność, spokój i nietykalność mieszkania.
Kolejna z tego rodzaju spraw toczyła się przed Sądem Okręgowym we Wrocławiu (sygn. akt II Ca 1361/12). M.K. domagał się zapłaty od firmy ubezpieczeniowej 15 tys. zł, jako zadośćuczynienie za naruszenie jego dóbr osobistych.
Detektyw wchodzi do akcji
Mężczyzna ten zawarł z spółką umowę ubezpieczenia OC swojego auta. Ubezpieczyciel ten „sprzedał" dług wynikający z zawartej umowy, firmie specjalizującej się w windykacji należności. Firma ta od razu przystąpiła do działania. W serii pism M.K. został poinformowany, iż m.in. podjęto decyzję o przekazaniu jego sprawy licencjonowanemu detektywowi, który będzie miał za zadanie ustalenie numerów rachunków bankowych, przeprowadzenie obserwacji oraz wykonanie dokumentacji fotograficznej jego majątku.
Po weryfikacji zadłużenia mężczyzny przeprowadzonej na jego żądanie przez ubezpieczyciela, okazało się, że nie obciążają go żadne zobowiązania. Spółka przeprosiła M.K. za wszelkie niedogodności wynikłe z zaistniałej sytuacji, wyrażając nadzieję, że zdarzenie nie będzie miało wpływu na jej wizerunek. Natomiast firma windykacyjna poinformowała mężczyznę, że zakończyła działania dotyczące windykacji wierzytelności, i nie posiada wobec niej żadnych zobowiązań finansowych.
Przeprosiny od ubezpieczyciela i informacja o braku zadłużenia od windykatora M.K. uznał, jednak za niewystarczające zadośćuczynienie, i skierował sprawę na drogę sądową. Naruszenie swoich dóbr osobistych łączył z faktem zbycia przez ubezpieczyciela nieistniejącej wierzytelności oraz dalszymi czynnościami podejmowanymi przez firmę windykacyjną.