Specjaliści nie są przekonani, by koronawirus, który przeszedł z norek na ludzi, jest bardziej niebezpieczny i czekają na więcej dowodów na potwierdzenie tej tezy. Angela Rasmussen, wirusolog z Columbia University w Nowym Jorku, zauważyła na Twitterze, że „nie ma powodu, dla którego nie można by udostępniać danych genomowych (na które powołuje się rząd - red.), co pozwoliłoby społeczności naukowej na ocenę tych twierdzeń”.
Wirusy, takie jak ten, który pojawił się w Chinach pod koniec ubiegłego roku, nieustannie mutują, a nowe ich szczepy niekoniecznie są gorsze od poprzednich. Jak dotąd żadne badanie nie wykazało, by nowsze mutacje SARS-Cov-2 były bardziej zaraźliwe lub niebezpieczne od poprzedników.
„Według informacji, przekazanych przez duńskie władze, wirus ten nie jest ani bardziej chorobotwórczy, ani bardziej zjadliwy” - powiedział w rozmowie z AFP Gilles Salvat, specjalista z francuskiej agencji ds. zdrowia ANSES. Według niego istnieje jednak obawa, że dany szczep „rozwija się jak drugi wirus i dominuje w populacji”. - Wymyślenie szczepionki na jeden szczep jest już skomplikowane, a jeśli musimy to zrobić dla dwóch, czterech lub sześciu szczepów, jest to jeszcze bardziej skomplikowane - tłumaczył, oceniając decyzję o uboju norek z Danii jako „środek ostrożności”.
Francois Balloux, wykładowca z University College London, stwierdził, że „ten środek jest całkowicie uzasadniony z punktu widzenia zdrowia, aby wyeliminować źródło transmisji poważnego wirusa”. Zaznaczył jednak, że „ryzyko, iż norki mogą wywołać drugą pandemię, wydaje się przesadzone”.
Balloux zauważył, że podobne mutacje istnieją już w populacji i nie rozprzestrzeniły się.