eCall ma ratować życie, a nie śledzić

Urządzenie do powiadamiania służb ratunkowych o wypadku może być kopalnią wiedzy o kierowcach.

Publikacja: 26.02.2014 08:37

System eCall może pozwolić ocenić, jakie służby i w jakiej ilości są potrzebne na miejscu wypadku.

System eCall może pozwolić ocenić, jakie służby i w jakiej ilości są potrzebne na miejscu wypadku.

Foto: Fotorzepa, Daniel Szysz Dan Daniel Szysz

Dziś Parlament Europejski ma głosować projekt dyrektywy, która wymusi na producentach samochodów montowanie urządzeń eCall.

Mają one powiadamiać służby ratunkowe, gdy dojdzie do wypadku. Dane, jakie będą przekazywane, mogą jednak naruszać prywatność, a ich wyciek być niebezpieczny dla poszkodowanych w wypadkach.

Cenne dane

Co do zasady system eCall ma ratować życie. Dzięki niemu szybciej na miejsce zdarzenia dotrą odpowiednie służby. W dodatku ratownicy dostaną informację, która pozwoli zorganizować pomoc adekwatną do skali zdarzenia.

Takie specjalne urządzenie, które w razie wypadku zadzwoni pod numer 112, ma być montowane w nowych samochodach od października 2015 r. A służby ratunkowe otrzymają np. informacje o czasie i miejscu zdarzenia, liczbie pasażerów i kierunku podróży. Ponadto eCall przekaże dane o rodzaju pojazdu uczestniczącego w wypadku i paliwie, jakim jest zasilany.

– Zakres danych jest za mały. Dobrze by było, aby urządzenie eCall zostało sprzężone z tak zwaną samochodową czarną skrzynką. Wówczas służby otrzymałyby dane o prędkości pojazdów czy sile zderzenia, co dodatkowo ułatwiłoby zorganizowanie odpowiedniej akcji ratunkowej – uważa Adam Jasiński, ekspert sejmowy w sprawach bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Istnieje jednak obawa, że pomimo wielu korzyści, jakie ma przynieść posiadanie eCall w aucie, może on zagrażać prywatności kierowców i pasażerów. – Przy nieprawidłowym wdrożeniu systemu istnieje ryzyko, że będzie ciągle śledził lokalizację samochodu – mówi Magdalena Kogut-Czarkowska, radca prawny w kancelarii Baker & McKenzie.

Projekt rozporządzenia wymaga jednak od producentów samochodów, żeby zastosowane przez nich urządzenie nie pozwalało śledzić trasy samochodu. Ponadto właściciele aut mają być informowani o zakresie zbieranych danych.

Inwigilacja kierowców

Magdalena Kogut-Czarkowska zwraca uwagę, że dane zbierane w trakcie wypadku przez urządzenie eCall mogą być szczególnie wrażliwe i dotyczyć zdrowia lub życia ludzkiego.

– Tego rodzaju informacjami mogą być zainteresowane np. zakłady ubezpieczeń, policja czy inne organy państwowe – mówi. Podkreśla, że ważne jest, by zaproponowane rozwiązania zapewniały z jednej strony bezpieczeństwo użytkownikom – poprzez udostępnienie im automatycznego systemu powiadamiania w razie wypadku, a z drugiej strony chroniły przed nadmierną inwigilacją.

Zaworem bezpieczeństwa może być Komisja Europejska, która będzie mogła wydać akty delegowane. A te mogą doprecyzować funkcjonowanie systemu.

Magdalena Kogut-Czarkowska zastanawia się jednak, czy uruchomienie systemu nie powinno być świadomą decyzją właściciela pojazdu.

W sprawie projektu będzie jeszcze musiała się wypowiedzieć Rada Unii Europejskiej.

Dziś Parlament Europejski ma głosować projekt dyrektywy, która wymusi na producentach samochodów montowanie urządzeń eCall.

Mają one powiadamiać służby ratunkowe, gdy dojdzie do wypadku. Dane, jakie będą przekazywane, mogą jednak naruszać prywatność, a ich wyciek być niebezpieczny dla poszkodowanych w wypadkach.

Pozostało 89% artykułu
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP