Ustawa o dostępie do informacji publicznej wymaga zmian, ale nie ma zgody jakich

Ustawa o dostępie do informacji publicznej musi lepiej wyważyć jawność życia społecznego i prawo do prywatności osób, których dane znajdują się w dokumentach publicznych – zwraca uwagę prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych.

Publikacja: 20.05.2025 16:48

Urząd Ochrony Danych Osobowych

Urząd Ochrony Danych Osobowych

Foto: PAP/Wojciech Olkuśnik

Prezes UODO, odnosząc się do wyroku TSUE w sprawie czeskiej, zwrócił uwagę ministra ds. Unii Europejskiej na konieczność zmiany przepisów o dostępie do informacji publicznej. Mirosław Wróblewski nie przedstawia tu jednak konkretnych postulatów, lecz wskazuje, że obecna treść art. 5 ust. 2 ustawy o dostępie do informacji publicznej nie zapewnia autonomii informacyjnej osobie, której dane znajdują się na dokumencie objętym tą informacją. A przez to administrator nie wie, czy jego działanie lub zaniechanie w zakresie udostępnienia informacji jest zgodne z przepisami RODO. Prezes UODO zwraca przy tym uwagę, że choć sama ustawa nie zawiera odesłań do RODO, to zgodnie z orzecznictwem sądowym ochrona danych wywodzi się z prawa do prywatności, które jest powodem ograniczenia dostępu do informacji publicznej, wskazanym we wspomnianym art. 5.

Prezes UODO nie przedstawia propozycji konkretnych rozwiązań, a jedynie zwraca uwagę, że kwestia ta wymaga uregulowania. We wspomnianym wyroku TSUE potwierdził bowiem, że udostępnienie imienia, nazwiska, podpisu i danych kontaktowych osoby fizycznej reprezentującej osobę prawną stanowi przetwarzanie danych osobowych, a prawo unijne nie sprzeciwia się regulacjom krajowym stanowiącym, że administrator musi poinformować taką osobę i skonsultować się z nią przed przekazaniem dokumentów wnioskującemu, chyba że jest to niemożliwe albo wymaga zbyt dużego wysiłku. 

Czy należy konsultować udostępnienie informacji publicznej z osobą, której dane znajdują się w dokumencie?

– Moim zdaniem problem zasygnalizowany przez prezesa UODO jest bardziej złożony, niż wynika to z jego pisma – tłumaczy adw. prof. Grzegorz Sibiga, partner w kancelarii Traple, Konarski, Podrecki i Wspólnicy. – Zmiany w ustawie o dostępie powinny wprowadzać jak najbardziej konkretne relacje między tymi dwoma prawami, ale najlepiej także określić tryb, w jakim będzie realizowane prawo do ochrony danych osobowych przy udostępnianiu informacji publicznej – podkreśla.

Dodaje przy tym, że prezes UODO nadinterpretuje wyrok TSUE w zakresie, w jakim twierdzi, że z orzeczenia wynika konieczność skonsultowania się osobą fizyczną przed ujawnieniem jej danych osobowych na podstawie przepisów o dostępie do dokumentów urzędowych. Takiego obowiązku wyrok nie przewiduje, gdyż odnosi się on do prawa czeskiego. Każdy kraj członkowski ustala swoje przepisy wyważające te dwa prawa, a Polska po przyjęciu RODO w ogóle tego nie uczyniła.

– Wartość wyroku TSUE polega na tym, że pierwszy raz w unijnym orzecznictwie zawarta została wskazówka co do ważenia tych dwóch praw – tłumaczy Grzegorz Sibiga. – Otóż według Trybunału obowiązki związane z ochroną danych osobowych nie mogą nieproporcjonalnie ograniczać prawa do informacji. Te nieproporcjonalne ograniczenia mogą polegać na wymogu poinformowania osoby, której dane dotyczą, lub konsultowania się z nią, podczas gdy w praktyce okazuje się to niemożliwe, lub wymaga włożenia niewspółmiernie dużego wysiłku – dodaje.

Czytaj więcej

Piotr Szymaniak: Prezes UODO jednak też strzela każdemu

Obowiązek konsultacji wypaczyłby ideę prawa do informacji i całkowicie sparaliżował jej udzielanie.

Z kolei Krzysztof Izdebski, prawnik z Fundacji Batorego, wskazuje że w Polsce już wykształciło się orzecznictwo pozwalające odpowiednio wyważyć ochronę prywatności i dostęp do informacji publicznej.

– Także np. w kwestii przekazywania danych osób, które zawarły umowę z miastem. Kluczowy był tu wyrok SN z 2012 r., po którym miasto stołeczne Warszawa wprowadziła do umów klauzulę, że dane mogą być udostępniane jako informacja publiczna. Tę praktykę można by rozszerzyć na cały kraj – tłumaczy ekspert. – Problematyczna jest natomiast sama definicja „informacji publicznej” i tego, co wchodzi w jej zakres. Danie możliwości „weta” osobie, której dane pojawiają się w dokumentach, wypaczałoby idę systemu dostępu do informacji – dodaje.

– Jeżeli wprowadzilibyśmy regulacje w ustawie o dostępie do informacji publicznych, które powodują, że za każdym razem musimy pytać osoby, których danych wnioski o udostępnienie dotyczą, mogłoby dojść do ogólnego paraliżu dostępu do informacji publicznych – mówi Szymon Osowski, prezes Sieci Obywatelskiej WatchDog Polska.

Panoptykon: trzeba wyważyć autonomię informacyjną i jawność życia publicznego

– Dane to narzędzie władzy. Czasem politycy wykorzystują je instrumentalnie, co pokazuje dyskusja na temat mieszkania pana Jerzego, w której jego interesy i autonomia informacyjna były na ostatnim miejscu. Co zresztą wypunktował prezes UODO, wszczynając postępowania w tej sprawie – mówi Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon.

Czytaj więcej

Karol Nawrocki o pożyczce dla Jerzego Ż.: Zupełnie nie miało znaczenia to, co jest tam zapisane

I dodaje, że skoro informacje to władza, to trzeba zabezpieczyć prawo do informacji dla obywateli. Nie da się jednak ukryć, że istnieje napięcie między przejrzystością życia publicznego a prawem do prywatności i autonomią informacyjną jednostki. Dotychczas zawsze punktem wyjścia była ochrona prywatności, ale prezes UODO dostrzegł, że obecne regulacje nie są wystarczające.

– O tym, jakie ryzyka wiążą się z ujawnieniem pewnych informacji, najlepiej wie osoba, której one dotyczą. A decyduje o niej organ udzielający takiej informacji. Czasem może on nie znać kontekstu i perspektywy tych osób, dlatego lepiej, żeby był w tej kwestii doinformowany. Jednak ten tok rozumowania może poszerzyć możliwość odmawiania lub opóźniania udostępnienia informacji publicznej. Liczę na kreatywność ustawodawcy, że stworzy prawo, które zapewni ochronę autonomii jednostki bez strat dla przejrzystości życia publicznego – podsumowuje Wojciech Klicki.

Opinia dla „Rzeczpospolitej”
dr Paweł Litwiński, adwokat, partner w kancelarii Barta Litwiński

Z przywołanego przez UODO wyroku TSUE wynika, że jeżeli prawo krajowe wymaga konsultacji z osobami, których dane mają być ujawnione, to taki wymóg nie jest sprzeczny z prawem Unii. Ale ten wyrok nie nakazuje wprowadzenia takiego wymogu do prawa polskiego – stąd właśnie chyba dość ogólne w swojej treści stanowisko UODO. Nie zmienia to jednak tego, że ustawę o dostępie do informacji publicznej trzeba dostosować do RODO. Dlatego że nie zostało to zrobione w 2018 r., kiedy zaczynaliśmy stosować RODO. Wyrok zaś pokazuje tylko – co wszyscy już wiemy – że między prawem ochrony danych osobowych a prawem do informacji publicznej zachodzą interakcje. A polski ustawodawca wciąż ich nie dostrzegł. Dlatego UODO wskazuje, że trzeba usiąść do stołu i ten problem wreszcie rozwiązać, usuwając zaniechania z lat 2018–2019. A jak to zrobić? Choćby dając osobom, których dotyczą ujawniane dane, większą kontrolę nad tym procesem, na co poniekąd wskazuje TSUE. 

Prezes UODO, odnosząc się do wyroku TSUE w sprawie czeskiej, zwrócił uwagę ministra ds. Unii Europejskiej na konieczność zmiany przepisów o dostępie do informacji publicznej. Mirosław Wróblewski nie przedstawia tu jednak konkretnych postulatów, lecz wskazuje, że obecna treść art. 5 ust. 2 ustawy o dostępie do informacji publicznej nie zapewnia autonomii informacyjnej osobie, której dane znajdują się na dokumencie objętym tą informacją. A przez to administrator nie wie, czy jego działanie lub zaniechanie w zakresie udostępnienia informacji jest zgodne z przepisami RODO. Prezes UODO zwraca przy tym uwagę, że choć sama ustawa nie zawiera odesłań do RODO, to zgodnie z orzecznictwem sądowym ochrona danych wywodzi się z prawa do prywatności, które jest powodem ograniczenia dostępu do informacji publicznej, wskazanym we wspomnianym art. 5.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Odziedziczyłeś majątek? By dysponować spadkiem, musisz mieć ten dokument
Sądy i trybunały
Student po IV roku prawa wie wszystko, co potrzebne, by być asystentem sędziego
Zawody prawnicze
Ewa Wrzosek ukarana. Sąd Dyscyplinarny przy Prokuratorze Generalnym zdecydował
Sądy i trybunały
Sędzia Koska-Janusz jednak poprowadzi proces ws. Funduszu Sprawiedliwości
Sądy i trybunały
Dariusz Mazur tłumaczy powody nagłej wolty Ministerstwa Sprawiedliwości