W marcu produkcja sprzedana polskich firm wzrosła o niespełna 1 procent w stosunku do marca 2007 roku (wobec 8 procent prognozowanych przez ekonomistów) i o 0,7 proc. w stosunku do lutego. To najgorsze wyniki od maja 2005 roku.
Według części analityków na taki wynik wpłynęły dni wolne od pracy z okazji świąt wielkanocnych. Inni jednak przestrzegają, że może to być pierwszy wyraźny sygnał hamowania gospodarki.
Marzec był zły zwłaszcza dla firm z przemysłu meblarskiego należących do czołowych eksporterów. – Trend jest niepokojący. W II kwartale spodziewamy się zwolnienia produkcji – mówi Paweł Wyrzykowski, prezes Pfleiderer Grajewo, największego dostawcy płyt dla branży. – Na niekorzyść działa silny złoty, rosnące koszty pracy, energii i transportu oraz słabszy popyt na meble w Europie Zachodniej. Bohdan Wyżnikiewicz z IBnGR zwraca natomiast uwagę, że – po wyeliminowaniu czynników sezonowych – sprzedano towarów o 6 proc. więcej niż rok temu i o 4,1 proc. mniej niż w lutym. – Święta i wolne dni powodują w firmach rozprężenie – utrzymuje.
Przyznaje jednak, że takie dane studzą nadzieje, iż bieżący rok będzie równie dobry dla gospodarki jak poprzedni. We wtorek będą znane także dane o sprzedaży detalicznej w marcu. Jeśli i w tym przypadku będzie źle, ekonomiści mogą zacząć rewidować prognozy wzrostu gospodarczego na bieżący rok. Na razie rząd nadal liczy na 5,5 proc. wzrostu PKB, ale MFW, nawet nie uwzględniając piątkowych danych, szacuje dynamikę polskiej gospodarki na 4,9 proc.