Ropa tanieje. Co dalej?

Alfred Bieć, ekspert Parlamentu Europejskiego, ekonomista SGH: W ostatnim tygodniu lipca ceny ropy na światowych rynkach zaczęły spadać. Jakie to będzie miało konsekwencje dla gospodarki światowej i polskiej?

Publikacja: 12.08.2008 02:55

Ropa tanieje. Co dalej?

Foto: Rzeczpospolita

Red

Czy wysokie ceny i kryzys na rynkach finansowych doprowadzą do stagflacji? Czy gospodarka Chin odczuje wzrost ceny ropy? Na jakim poziomie i kiedy ustali się cena równowagi tego surowca? Nim przejdziemy do odpowiedzi na te pytania, zastanówmy się, co spowodowało tak gwałtowny wzrost cen ropy naftowej.

Wielu wyraża pogląd, że ceny ropy rosły ze względu na spekulacje tym towarem. Inni twierdzą, że kończą się rezerwy naturalne tego surowca. Jeszcze inni, że słaby dolar jest przyczyną wzrostu cen ropy, ponieważ eksporterzy ropy koszty związane z wydobyciem ponoszą w walucie krajowej, której otrzymują mniej ze względu na słabego dolara. Muszą więc podnosić ceny ropy, żeby pokryć koszty jej wydobycia.

Są i tacy, którzy widzą problem w niewystarczających zdolnościach przesyłowych ropy. Każde z tych wyjaśnień zawiera jakąś cząstkę prawdy, z wyjątkiem tezy o kończących się zasobach – obecne udokumentowane rezerwy są bowiem dwa razy wyższe od tych z roku 1980.

Weźmy pod uwagę na przykład spekulacje ropą. Nie biorą się one z niczego. Potrzebny jest jakiś impuls do zakupów spekulacyjnych, przekonanie, że kupując ropę dzisiaj, a sprzedając jutro, da się zarobić. Podobnie jest z argumentem o słabym dolarze: wielu eksporterów ropy swoje waluty krajowe ma sztywno związane z dolarem. Wobec tego nie ma tam bezpośredniego przełożenia na ilość waluty krajowej otrzymywanej z eksportu.

Zatem, co było takim impulsem wzrostu cen ropy? Można to bardzo prosto wytłumaczyć, korzystając z danych MFW na temat światowego PKB i danych British Petroleum o rynku energii. Podstawową przyczyną była sukcesywnie narastająca luka podażowa ropy na świecie w ciągu ostatnich czterech, pięciu lat. Definiuję ją jako różnicę między tempem wzrostu światowego PKB a tempem wzrostu wydobycia.

Różnica ta na poziomie jednego, dwóch punktów procentowych rocznie, nawet jeśli utrzymuje się przez wiele lat, nie wydaje się szkodliwa. Nie powoduje bowiem presji na wzrost cen tego surowca ze względu na postęp technologiczny, który pozwala zużywać mniej ropy na wytworzenie jednostki PKB. Jednak jeśli różnica ta wynosi powyżej dwóch punktów procentowych i trwa wiele lat, to staje się przyczyną wyższych cen tego strategicznego surowca.

W ostatnich kilku latach wzrost światowego wydobycia ropy nie nadążał za światowym zapotrzebowaniem na ropę. Gospodarka światowa rozwijała się w dość wysokim tempie 4 – 5 proc., a tempo wzrostu światowego wydobycia ropy sukcesywnie obniżało się z ok. 4 proc. w 2004 roku do 0 proc. w 2007 roku. Nigdy w historii od 1965 roku się nie zdarzyło, aby luka podażowa narastała sukcesywnie przez cztery lata. Skumulowana luka podażowa – rozumiana jako suma luk z kolejnych lat – stawała się coraz większa. Wytwarzało to coraz silniejszą presję na ceny ropy. Zaczęły początkowo wolno, a potem coraz szybciej drożeć, by w 2008 r. osiągnąć poziom blisko 150 dol. za baryłkę.

Winni są przede wszystkim producenci ropy naftowej, a głównie kraje OPEC, które w sposób skoordynowany wzajemnie dostarczają 43 proc. światowego wydobycia. Pozyskiwanie surowca w ostatnich latach nie rosło w tempie wzrostu gospodarki światowej. Głównymi oponentami zwiększenia wydobycia ropy przez kraje OPEC były Iran i Wenezuela.

Czy obecny kryzys jest taki sam, jak ten z lat 70. ubiegłego wieku? W pewnym sensie tak, ponieważ tamten szok cenowy nastąpił w wyniku troski o ciągłość dostaw ropy naftowej, czyli z obawy przed niewystarczającą podażą. Jednak przyczyny wywołujące niepewność były inne. Wówczas zdarzenia następowały gwałtownie. Teraz mamy do czynienia ze stopniowym narastaniem luki podażowej. Ówczesne obawy o ciągłość dostaw wynikały z wybuchu wojny izraelsko-arabskiej w 1973 r., a w konsekwencji tej wojny z embarga na dostawy ropy do USA i Europy nałożonego przez kraje arabskie.

Drugi skok cen w końcu lat 70. nastąpił w wyniku obaw o ciągłość dostaw ropy zagrożonych rewolucją irańską, a potem wojną irańsko-iracką. Oba kraje łącznie dostarczają obecnie ok. 8 proc. światowej produkcji ropy, czyli tyle, ile wydobywają USA. Teraz przyczyna wzrostu cen leży w świadomej polityce producentów ropy, którzy nie dopasowują tempa wzrostu wydobycia ropy do tempa wzrostu gospodarki światowej. Wówczas, w okresie między 1973 a 1980 rokiem, ceny nominalne wzrosły w dwóch skokach łącznie dziesięciokrotnie, a realnie sześciokrotnie. Obecnie, między 2001 r. i lipcem 2008 roku, ceny wzrosły realnie blisko pięć razy, a nominalnie blisko sześć razy.

Wydaje się, że obecne ceny ropy znajdują się blisko szczytu i zaczną się obniżać. Istnieje co najmniej kilka powodów, żeby tak sądzić. Pierwszy to widoczne zwolnienie wzrostu gospodarczego na świecie. Spowoduje to mniejsze zapotrzebowanie na ropę. Po drugie, pięciokrotny wzrost ceny realnej ropy jest zbliżony do tego maksymalnego z lat 70. i po trzecie, w ostatnim tygodniu lipca ropa znacząco potaniała, co z technicznego punktu widzenia może wskazywać, że zbliża się górny punkt zwrotny ceny.

Można założyć, że ropa zacznie wkrótce systematycznie, ale spokojnie tanieć i w ciągu dwóch, trzech lat zbliży się do poziomu ok. 80 dolarów za baryłkę. Nowy, wyższy poziom cen ropy spowoduje, że intensywniejsze staną się poszukiwania nowych źródeł zaopatrzenia w ten surowiec i poszukiwanie alternatywnych źródeł energii.

Obecnie gospodarka światowa znajduje się pod wpływem kilku negatywnych zjawisk. Przeżywa zawirowania na rynkach finansowych w związku z kryzysem na rynku kredytów hipotecznych w USA, obciążona jest rosnącymi kosztami wynikającymi z cen ropy naftowej i wreszcie ponosi konsekwencje gwałtownego wzrostu cen żywności. Jednak różne gospodarki w różny sposób odczują wpływ szoków, które wymieniłem. Dla przykładu weźmy gospodarkę amerykańską, polską i chińską.

Szok cenowy ropy naftowej wprost uderzył w koszty wytwarzania i strukturę oraz wielkość zagregowanego popytu w USA. Powoduje to zwolnienie wzrostu gospodarczego oraz – w połączeniu z kryzysem na rynku finansowym – wywoła groźbę recesji. Aby temu zapobiec, amerykański bank centralny będzie chciał zwiększyć zagregowany popyt. W tym celu musi obniżyć stopy procentowe, to zaś spowoduje wzrost cen. W efekcie gospodarka znajdzie się między recesją a wysoką inflacją, czyli w stagflacji, podobnie jak po szoku cenowym ropy naftowej z lat 70. Wówczas w USA ceny skoczyły do 12 proc. w 1974 r., a PKB był ujemny. Podobnie w 1980 r. ceny wzrosły do 15 proc., a w 1982 r. w gospodarce nastąpiła recesja.

Jeśli wzrost światowego wydobycia ropy przestaje nadążać za rozwojem gospodarki, ten surowiec musi drożeć

Stagflacja przeniesie się na inne gospodarki. Mechanizm będzie polegał na wyższych cenach produktów amerykańskich sprzedawanych za granicę i niższym popycie gospodarki amerykańskiej na produkty zagraniczne. Mechanizm ten działa niezależnie od wysokości kursu walutowego. Kurs może jedynie łagodzić lub wzmacniać jego działanie.

W Polsce sytuacja układa się nieco odmiennie niż w USA. Po pierwsze, szok cenowy ropy naftowej został znacznie złagodzony przez mocnego złotego. Po drugie, kryzys na rynku finansowym nie dotknął bezpośrednio Polski. I po trzecie, wysoki wzrost gospodarczy w Polsce pozwala na utrzymywanie inflacji pod kontrolą, gdyż ewentualne podniesienie stóp procentowych przez bank centralny nie wpędzi gospodarki w recesję – mimo że widać oznaki wolniejszego wzrostu. O ile spowolnienie gospodarcze w Europie i mocny złoty mogą wpływać na spadek wielkości popytu na nasze towary z zagranicy, o tyle wyraźnie rosnące płace pozwolą utrzymać popyt na wysokim poziomie.

Jeśli do tego dodać rosnące inwestycje związane z funduszami unijnymi, to można założyć, że wzrost gospodarczy przez najbliższych pięć lat powinien utrzymać się na poziome 4 – 5 proc. średniorocznie. Z kolei Chiny zużywają blisko 10 proc. światowej produkcji ropy, z czego połowę wydobywają u siebie, a drugą połowę importują. W związku z tym, że ich waluta jest silnie związana z dolarem, można oczekiwać, iż droższa ropa na rynkach światowych może być przyczyną wyższych kosztów i ograniczenia wzrostu PKB. Wraz z równoległą zwyżką cen żywności może przyczynić się do dalszego przyspieszenia inflacji, która jest już i tak wysoka. Nie wydaje się natomiast, że gospodarka chińska popadnie w stagflację. Chociaż przykład dynamicznej jeszcze nie tak dawno gospodarki japońskiej pokazuje, że w pewnych warunkach można utracić swój dynamizm.

Czy wysokie ceny i kryzys na rynkach finansowych doprowadzą do stagflacji? Czy gospodarka Chin odczuje wzrost ceny ropy? Na jakim poziomie i kiedy ustali się cena równowagi tego surowca? Nim przejdziemy do odpowiedzi na te pytania, zastanówmy się, co spowodowało tak gwałtowny wzrost cen ropy naftowej.

Wielu wyraża pogląd, że ceny ropy rosły ze względu na spekulacje tym towarem. Inni twierdzą, że kończą się rezerwy naturalne tego surowca. Jeszcze inni, że słaby dolar jest przyczyną wzrostu cen ropy, ponieważ eksporterzy ropy koszty związane z wydobyciem ponoszą w walucie krajowej, której otrzymują mniej ze względu na słabego dolara. Muszą więc podnosić ceny ropy, żeby pokryć koszty jej wydobycia.

Pozostało 91% artykułu
Dane gospodarcze
Słaby nowy rok dla gospodarki Niemiec
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Dane gospodarcze
Inflacja w listopadzie jednak wyższa. GUS zrewidował dane
Dane gospodarcze
Małe chwile radości dla kredytobiorców walutowych. Stopy procentowe w dół
Dane gospodarcze
Inflacja w USA zgodna z prognozami, Fed może ciąć stopy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Dane gospodarcze
Dług publiczny Polski pobił kolejny rekord