W czerwcu firmy, w których pracuje co najmniej dziesięciu pracowników, drugi miesiąc z rzędu zwiększyły zatrudnienie. Z danych GUS wynika, że jest ono wyższe o 1,1 proc. niż rok temu. To nieco więcej, niż spodziewali sie analitycy, którzy prognozowali 1-proc. wzrost. – Te dane obrazują, że mamy rzeczywiste ożywienie na rynku pracy – przyznaje Adam Czerniak, ekonomista Invest Banku. Jego zdaniem nowych pracowników zaczęły szukać przede wszystkim firmy z przetwórstwa przemysłowego i z handlu.
Podobnie uważa Maria Drozdowicz-Bieć, profesor Szkoły Głównej Handlowej. – Od kilku miesięcy rośnie liczba ogłoszeń o pracę na wolnym rynku, nie tylko w urzędach pracy – tłumaczy.
Ale ponieważ przedsiębiorstwa w zeszłym roku znacząco ograniczyły zatrudnienie – zlikwidowały około 0,5 mln miejsc pracy, to powolny wzrost zatrudnienia nie powoduje szybkiego wzrostu wynagrodzeń. Z danych GUS wynika, że płace w skali roku wzrosły nominalnie o 3,5 proc., czyli znacznie mniej niż w maju oraz mniej, niż szacowali analitycy.
Przeciętnie w czerwcu w sektorze przedsiębiorstw zarabiało się 3403,66 zł brutto (3389,59 zł brutto bez wypłat z zysku). To o niespełna 116 zł więcej niż rok temu. W czerwcu realnie fundusz płac zwiększył się w skali roku o 2,3 proc.
– Wciąż mamy wysokie bezrobocie, pracownicy nie mają więc poważnych argumentów, by domagać sie wysokich podwyżek – uważa Piotr Bujak, ekonomista Banku Zachodniego WBK. Jego zdaniem do końca roku utrzyma się realny wzrost płac w granicach 1,9 – 2,5 proc. w skali roku.