W pierwszym półroczu zezwolenie na długoterminową pracę w Polsce dostało prawie 16 tys. cudzoziemców. Niemal połowę z nich stanowili specjaliści: prezesi i członkowie zarządów firm, wykwalifikowani fachowcy z różnych dziedzin oraz kadra techniczna spółek IT.
Jeszcze dziesięć lat temu przyjeżdżali do nas głównie eksperci przysłani przez centrale zagraniczne korporacji i robotnicy zza wschodniej granicy. – Teraz, gdy staliśmy się regionalnym zagłębiem usług biznesowych, jesteśmy atrakcyjni także dla specjalistów w tych dziedzinach, szczególnie dla osób ze znajomością unikatowych w Polsce języków: szwedzkiego czy niderlandzkiego – mówi Artur Skiba, dyrektor firmy Antal International, specjalizującej się w rekrutacji. Firmy szukają ich za granicą, jeśli nie mogą znaleźć kandydatów w kraju.
– Polska staje się coraz bardziej atrakcyjnym rynkiem pracy, oferuje duże możliwości rozwoju. Pracownicy naszej firmy widzą to i zabiegają o stanowiska w polskim oddziale – podkreśla Ramunas Bagdonas, członek zarządu ds. HR Philip Morris Polska. W Europejskim Centrum Usług Philip Morris ok. 15 proc. pracowników to cudzoziemcy. – Wielu z nich traktuje pracę w naszym centrum jako inwestycję w późniejszą karierę – dodaje Bagdonas.
W rekrutowaniu cudzoziemców na stanowiska menedżerów przodują firmy z zagranicznym kapitałem, przyzwyczajone do czerpania bez ograniczeń z międzynarodowego rynku pracy.
Po fachowców z zewnątrz coraz częściej sięgają jednak także polscy przedsiębiorcy, zwłaszcza gdy na miejscu nie ma chętnych i brakuje czasu na terminowe wykonanie kontraktu.