Spadek liczby Polaków znacznie przyspieszył. Jest ich 37,4 mln osób, szacuje GUS (dane na koniec marca), o 158 tys. mniej niż rok wcześniej i o 52 tys. mniej niż pod koniec grudnia. Dane o liczbie mieszkańców GUS sprzed pięciu i dziesięciu lat pokazują, w jak szybkim tempie zmienia się nasza populacja. Pod koniec marca 2020 r. zamieszkiwało Polskę o 927 tys. osób więcej niż obecnie, pod koniec marca 2015 r. – o 1,02 mln osób więcej. Prof. Piotr Szukalski, socjolog z Uniwersytetu Łódzkiego, zwraca uwagę, że rzeczywista różnica pomiędzy liczbą mieszkańców w 2025 a w 2020 r. może być o sto kilkadziesiąt tysięcy niższa, a wynika to ze sposobu, w jaki GUS ją szacuje, i z tego, że uwzględnia dane z poszczególnych spisów powszechnych. Oznaczałoby to, że w ciągu pięciu lat ubyło ok. 700 tys. mieszkańców Polski, a dekady – ponad 800 tys. – W przyszłym roku pierwszy rocznik wyżu demograficznego skończy 80 lat, współczynnik dzietności zaś wyniósł w 2023 roku 1,16, czyli na 100 kobiet w wieku 15–49 lat przypadało 116 urodzonych dzieci. Za zeszły rok wskaźnik te najprawdopodobniej będzie jeszcze niższy – mówi prof. Szukalski. Tak jak i inni demografowie i ekonomiści zwraca uwagę na to, iż zmniejszanie się liczby ludności Polski jest procesem, którego nie można zatrzymać, ale który trzeba potraktować jak wyzwanie.
Na czym polegają zmiany w Polsce?
W Polsce rodzi się coraz mniej dzieci. Od 1990 r. współczynnik dzietności wynosi mniej niż 2, czyli nie gwarantuje prostej zastępowalności pokoleń. I nawet gdyby obecne czy przyszłe pokolenia kobiet zdecydowały się na posiadanie większej liczby dzieci, to i tak trudno byłoby w Polsce osiągnąć wskaźnik dzietności na poziomie powyżej dwa, bo kobiet, które mogą urodzić dzieci jest znacznie mniej niż 20 czy 30 lat wcześniej. Kolejną cechą zmiany demograficznej jest to, że przeciętnie żyjemy dłużej i coraz większą częścią naszego społeczeństwa są osoby starsze. Oznacza to, że coraz więcej osób będzie pobierało świadczenia społeczne, będzie potrzebowało opieki medycznej, a coraz mniej będzie pracowało, płaciło składki i podatki. Takie zmiany występują zarówno w Polsce, jak i w wielu krajach rozwiniętych.
Prof. Szukalski się zastanawia, czy jedną z konsekwencji zmian demograficznych nie będzie w większym stopniu opodatkowanie konsumpcji w porównaniu z wynagrodzeniami.
– Musimy zastanowić się, w jaki sposób dostosować życie społeczne i gospodarcze do depopulacji – zaznacza Agnieszka Chłoń-Domińczak, ekonomistka, prof. SGH. Te dostosowania muszą dotyczyć różnych sfer życia i różnych grup wiekowych.