Rosyjski najazd na Ukrainę potężnie bije w Europę i Polskę

Wzrost cen energii, spadek konkurencyjności, wysoka inflacja, wyższe zadłużenie, skokowa zwyżka wydatków na zbrojenia – to tylko niektóre konsekwencje wojny bijące w europejską i polską gospodarkę. Paradoksalnie, część z nich może wyjść nam na dobre.

Publikacja: 24.02.2025 04:57

Rosyjski najazd na Ukrainę potężnie bije w Europę i Polskę

Foto: Bloomberg

Od pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę mijają właśnie trzy lata. „Rzeczpospolita” poprosiła ekonomistów o wskazanie najważniejszych konsekwencji tej wojny dla europejskiej i polskiej gospodarki.

Foto: Paweł Krupecki

Skutki trzech lat wojny w Ukrainie: drogie surowce, inflacja, złe nastroje

– Ta dekada XXI w. to najbardziej dynamiczny okres w tym wieku. Najpierw pandemia covidu pokazała, jak kruche mogą być gospodarcze fundamenty, ale jednocześnie przyniosła ogromną pozytywną zmianę na rynku pracy, jak również w obszarze usług cyfrowych. Gdyby nie pandemia, te zmiany w mechanice rynku pracy trwać mogłyby kolejną dekadę. Z kolei wojna obnażyła naszą europejską słabość, zaniedbania w faktycznej integracji, brak odporności energetycznej, brak dywersyfikacji dostaw, a przez to niemożności skutecznej walki z inflacją. Wszystko to okraszone ogromną unijną biurokracją – mówi Mariusz Zielonka, główny ekonomista Konfederacji Lewiatan. – Może to źle zabrzmi, ale są również pozytywy tej wojny. Został wylany kubeł zimnej wody na głowy decydentów. Przeorientowaliśmy priorytety gospodarcze – dodaje.

Zdaniem ekonomisty prof. Witolda Orłowskiego, oceniając konsekwencje wojny w Ukrainie dla gospodarek krajów europejskich, trzeba oddzielić efekty krótkookresowe od długookresowych. – Krótkookresowym jest przede wszystkim gwałtowny wzrost inflacji i cen surowców energetycznych, który pozostawił trwały ślad w gospodarce. U nas w postaci inflacji, która cały czas jest na wysokim poziomie w porównaniu z celem inflacyjnym. W strefie euro inflację udało się już obniżyć do poziomu sprzed wojny. Ale choć ceny surowców już spadły, to okres, gdy były wysokie, dość mocno zaważył na sytuacji gospodarczej – mówi prof. Orłowski.

Czytaj więcej

Gdzie zniknęło 112 ton złota Rosjan? Najważniejszy fundusz Rosji na wyczerpaniu

W jego ocenie ważniejszy od wzrostu cen jest mimo wszystko wpływ wojny na nastroje w Europie, przede wszystkim w Niemczech, które wpadły w długotrwałą, już dwuletnią recesję. – W głównej mierze należy ją wiązać z pogorszeniem nastrojów związanym z samą wojną, ale także z załamaniem pewnego strategicznego planu bezpieczeństwa energetycznego. My na tym oczywiście cierpimy. Wprawdzie mamy jedno z najwyższych temp wzrostu gospodarczego, ale to tempo nie jest tak wysokie, jak w okresie przedwojennym, co już pokazuje, jak wojna zmieniła sytuację. Mamy jedno z najwyższych temp gospodarczych w Europie, a wcale nie jesteśmy zadowoleni z sytuacji gospodarczej, tym bardziej że odbiło się to na decyzjach inwestycyjnych, związanych z długookresową oceną tego, co się będzie działo – mówi Witold Orłowski. – Cała Europa spowolniła, my też, w bolesny sposób, bo to dotyczy inwestycji – dodaje.

Wśród kosztów wojny wskazuje też niepewność związaną z przyszłością energetyczną. – Europa odcięła się od dostaw rosyjskiego gazu i ropy, ale to jako efekt pozostawiło ceny energii na znacznie wyższym poziomie niż w Stanach Zjednoczonych, co jest zagrożeniem dla rozwoju całej gospodarki europejskiej, w tym w szczególnym stopniu także gospodarki polskiej. Tu pojawia się pytanie o dalsze losy polityki klimatycznej, zwłaszcza w sytuacji, kiedy Donald Trump w zasadzie wyłącza z niej USA i może korzystać z faktu, że Europa ma drogą energię, a on tanią – zauważa prof. Orłowski.

Zdaniem Marcina Mrowca, głównego ekonomisty Grant Thornton, zmiany dotykające energetykę to najważniejsza konsekwencja wojny w Ukrainie dla europejskiej gospodarki. – Nastąpiło praktycznie całkowite odcięcie się Unii od surowców energetycznych z Rosji. Wydarzyła się rzecz, którą wcześniej eksperci uznaliby za niemożliwą. A jednak się to stało. Oczywiście nie bez kosztów. Bo przyniosło to wzrost cen energii, co miało potężne przełożenie na przemysł i konkurencyjność europejskich firm i całej gospodarki – mówi Marcin Mrowiec.

W jego ocenie to potężna zmiana nie tylko ekonomiczna, ale też geopolityczna. – Potworzyły się nowe łańcuchy dostaw, okazało się, że to się da robić i wydaje się, że nawet po zakończeniu wojny nie ma już powrotu do dawnych zasad, do ponownego oparcia europejskiej gospodarki na surowcach z Rosji. Można założyć, że jakiś udział Rosji wróci, ale nie będzie on taki jak wcześniej – uważa główny ekonomista Grant Thornton.

Także on wskazuje, że wojna stwarza duże wyzwania dla całej gospodarki europejskiej, przede wszystkim dla Niemiec, bo tani surowiec energetyczny z Rosji był podstawą modelu gospodarczego tego kraju. – Teraz tego nie ma. Ale z drugiej strony Rosja nie ma już lewara, przełożenia na politykę europejską, jaką był szantaż energetyczny, groźba obcięcia dostaw. To bardzo duża zmiana – przekonuje Marcin Mrowiec.

I także on zwraca w tym miejscu uwagę na związany z tym impuls inflacyjny, który po wybuchu wojny poszedł po całej Europie, w tym również w Polsce. Był niższy od tego, który rozlał się na cały świat po wybuchu pandemii, ale przyszedł krótko po nim i dodatkowo uszczuplił budżety gospodarstw domowych, przyczynił się do wzrostu zadłużenia, do wzrostu ryzyka fiskalnego we wszystkich krajach w Europie.

Uchodźcy i wajcha przestawiona na obronność

Prof. Orłowski wskazuje, że wybuch wojny pokazał Europie, że będzie musiała znacznie więcej pieniędzy wydawać na obronność i odbudować przemysł zbrojeniowy, co jednak będzie się odbywało kosztem innych wydatków i innych przemysłów. – Wydatki obronne mogą na krótką metę pozytywnie wpływać na koniunkturę i firmy z tego obszaru, ale długoterminowo stanowić będą obciążenie dla wzrostu gospodarczego – mówi Witold Orłowski.

Także zdaniem Mariusza Zielonki wojna pokazała, że bez silnej i nowoczesnej armii niewiele znaczymy w świecie globalnych mocarstw. – Ostatnie wydarzenia w Stanach Zjednoczonych dobitnie nas w tym stwierdzeniu utwierdzają – przekonuje główny ekonomista Konfederacji Lewiatan.

Marcin Mrowiec przytacza dane, które pokazują, że europejskie wydatki na zbrojenia już rosną. – W 2021 r. kraje UE przeznaczyły na ten cel łącznie 240 mld euro, a w 2024 r. już 350 mld euro, z trajektorią wzrostową. Dla nas jako kraju przyfrontowego to konieczność, ale robią to nawet kraje oddalone od areny działań wojennych – mówi główny ekonomista Grant Thornton. – Z punktu widzenia czysto ekonomicznego to jest odciągnięcie środków z wydatków, które byłyby bardziej prorozwojowe. Ma także działanie proinflacyjne, przekłada się też na wzrost zadłużenia, co z kolei generuje problemy na przyszłość – dodaje.

Wskazuje, że jeśli chodzi o samą Polskę, to wybuch wojny spowodował największą falę uchodźców w ostatnich kilkudziesięciu latach. W jego ocenie jest cudem, że ich przyjęcie odbyło się tak gładko. Z drugiej strony to miało przełożenie na rynek najmu, na rynek nieruchomości w Polsce. Wojna przyniosła nam też dodatkowe koszty pośrednie i bezpośrednie w postaci uzbrojenia i pomocy, którą wysłaliśmy do Ukrainy, ale też świadczeń dla Ukraińców, którzy przybyli do naszego kraju. To dość poważnie obciąża nasz budżet. Do tego dochodzą koszty związane z wysoką inflacją, choćby wakacje kredytowe czy programy antyinflacyjne, podwyżki płac w sektorze budżetowym. Wysoka inflacja obciążyła też gospodarstwa domowe, mamy wysokie stopy procentowe, wysokie koszty obsługi kredytów, to zmniejsza dochody rozporządzalne, możliwości konsumpcji.

– Sprzęt wojskowy, który przekazaliśmy Ukrainie, musimy uzupełnić zakupami, tymczasem na świecie zapotrzebowanie na uzbrojenie jest bardzo duże, a to sprawia, że jego ceny są wysokie – wskazuje też Marcin Mrowiec. – To wypycha inne wydatki, bo nie jesteśmy w stanie naraz mieć na wszystko pieniądze. Na bogate programy społeczne, na największe w Europie wydatki na armię, bo to w dłuższej perspektywie grozi wzrostem długu, kosztów jego obsługi, wzrostem ryzyka dla całego sektora finansów publicznych, a nawet jakimś rodzajem kryzysu finansowego. Wzrost tych wszystkich ryzyk jest konsekwencją zmian wywołanych wojną – dodaje.

Plusów szuka Mariusz Zielonka. – Postawiliśmy dość wyraźnie i w trybie przyśpieszonym na transformację energetyczną. Wzrosło też, mimo wszystko, znaczenie Polski na arenie międzynarodowej. Polska stała się głównym hubem logistycznym dla Ukrainy. Nie można też zapomnieć o ogromnym napływie uchodźców do Polski, z których blisko milion zostało na stałe, zasilając rynek pracy, ale także wzmacniając konsumpcję – wylicza ekonomista.

Od pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę mijają właśnie trzy lata. „Rzeczpospolita” poprosiła ekonomistów o wskazanie najważniejszych konsekwencji tej wojny dla europejskiej i polskiej gospodarki.

Skutki trzech lat wojny w Ukrainie: drogie surowce, inflacja, złe nastroje

Pozostało jeszcze 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dane gospodarcze
Sprzedaż detaliczna rozczarowała. Polacy trzymają się za portfele
Materiał Promocyjny
Berlingo VAN od 69 900 zł netto
Dane gospodarcze
Agencja Moody's zdecydowała o ratingu Polski. Zwraca uwagę m.in. na bezpieczeństwo
Dane gospodarcze
Zaskakujące dane o cenach niemieckich producentów
Dane gospodarcze
Rozczarowanie w danych o produkcji przemysłowej i budowlano-montażowej
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Dane gospodarcze
Duże zaskoczenie w danych o wynagrodzeniach. Tak niskiego wzrostu płac nie było od czterech lat
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście