Ceny żywności zmieniają się co miesiąc, chleb w mojej piekarni jest już dwa razy droższy niż przed rokiem. Co czujemy w czasie dwucyfrowej inflacji?

Na pewno czujemy niepokój, utrwalające się napięcie. Także dlatego, że tego typu informacje o zmianach cen bombardują nas ze wszystkich stron, a w telewizji i internecie codziennie jest mnóstwo wiadomości o rosnących cenach. Media mają wielki wpływ na sterowanie emocjami. Już sama świadomość, że drożeje to, co jest niezbędne do życia, powoduje u wielu osób stres, a rozmawianie o tym w rodzinach, ze znajomymi działa trochę jak pielęgnowanie tego napięcia i je wzmacnia.

Klienci przychodzą do pana skarżyć się na kryzys?

Obserwuję ten wzrost napięcia w moim gabinecie. Wątek ekonomii przewija się, dokłada dodatkowy ciężar do tego, z czym już się mierzyliśmy, czyli do wojny w Ukrainie, trzema latami pandemii, troską o klimat. Z tego powodu od dłuższego czasu mamy w sobie gotowość do postrzegania rzeczywistości poprzez niepokój. Troski związane z wojną, wzrostem cen, zagrożeniem zdrowotnym mogą się przekładać na niepokoje egzystencjalne – czy i jak damy radę przetrwać do pierwszego, czy mamy szansę na czymś oszczędzać i czy ja sam sobie z tym poradzę.

Czytaj więcej

Ceny jaj szokują klientów. Eksperci ostrzegają: to nie koniec

Jakie zachowania wywołuje w człowieku strach przed biedą czy przed powrotem do biedy?

To napięcie może prowadzić do kilku rodzajów zachowań. Jeden to złość i agresja kierowane w stronę rządzących, partii, które dbają o siebie, a zaniedbują nas. Ta frustracja, agresja jest przenoszona na tych, których uważamy za odpowiedzialnych za taką sytuację w naszym życiu, i to ich obciążamy za to, że czujemy się biedni. Bywa, że złość odreagowujemy wtedy na bliskich, może być więcej kłótni w rodzinach, sprzeczek o wydatki, a złość będąca efektem niepokojów może trwale zaburzać relacje. Podnosimy głos na bliskich, bo jest w nas napięcie, wówczas łatwiej o wybuch agresji. Mogą się też pojawić zachowania regresywne, przekonanie, że nie poradzimy sobie, że nie mamy możliwości przeżycia, dlatego przychodzą myśli rezygnacyjne, próby samobójcze. Potwierdzają to statystyki, są samobójstwa z biedy i samobójstwa rozszerzone.

Co możemy zrobić, żeby sobie z takim nastrojem czy niepokojącymi myślami poradzić?

Niepokój możemy zmniejszyć poprzez przegląd finansowania wszystkich wydatków w domu. Warto zrobić spis na papierze, zanotować wszystkie wydatki i potrzeby finansowe domu. Przyjrzeć się, z czego można na czas kryzysu zrezygnować, co można kupić taniej. Wiemy wtedy konkretnie, co na naszym podwórku można zrobić. Może to wpłynąć na poczucie sprawczości – wiemy, na co mamy wpływ, a na co nie mamy. Warto też pilnować swoich myśli i zauważać, kiedy zaczynamy się negatywnie „nakręcać”. I blokować je, np. mówiąc: uspokój się, tylko sobie szkodzisz, przecież to jest przejściowy kryzys. Nie będzie trwał wiecznie. Nie jestem sam, mam bliskie osoby, przyjaciół. Bardzo może pomóc aktywność ruchowa – to darmowy antydepresant. Ktoś przeżywający stres może się żachnąć na takie tłumaczenia: „co ty gadasz o jakimś spacerze, jak ja nie mam co do garnka włożyć i jestem śmiertelnie zmęczony gonitwą za kasą”. To trudne, ale wiem z praktyki psychoterapeutycznej, że jeśli ktoś przełamie niechęć i wyjdzie nawet na krótki spacer, to wróci do domu, odczuwając zadowolenie.

Czytaj więcej

Drożyzna odbiera możliwość oszczędzania

A co możemy zrobić, jeśli jednak te negatywne emocje do nas dotrą i już przekierowanie uwagi nie działa?

W sytuacjach kryzysowych przydaje się odreagowanie, obgadanie z kimś zaufanym tego, co się dzieje. Zachęcam, by dzwonić do telefonów zaufania, tam można porozmawiać o swojej sytuacji bezpiecznie i w życzliwej atmosferze. Warto też pomyśleć, jak wykorzystać państwowe instytucje, np. ośrodki pomocy społecznej, trzeba przełamywać wstyd i sięgać po to, co oferuje państwo w celu złagodzenia skutków kryzysu. Trzeba nie dać się zwariować i starać się odpychać negatywne myśli. W trudnej sytuacji lepiej się zezłościć na siebie i swoje narzekanie, niż ulec przygnębieniu. Na przykład gdy idę do sklepu i widzę, że chleb podrożał, to szukam i kupuję tańszy. Jeśli wracam do domu, martwiąc się o to, jak damy sobie radę, to warto zrobić ten spis wydatków po to, by mieć wgląd w faktyczną sytuację finansową. W ten sposób będziemy widzieli, czy mamy jeszcze pole manewru, kupić mniej, zrezygnować z alkoholu i papierosów itd.

W zmartwieniach więcej osób chyba sięga po alkohol, niż z niego rezygnuje?

Obserwujemy tendencję do sięgania po różne uspokajacze, głównie alkohol czy leki. Nie mówię o pacjentach uzależnionych od leków, ale o fali zakupów środków uspokajających dostępnych bez recept, jak ziołowe preparaty pozwalające zasnąć etc.

Czytaj więcej

Jeśli na ferie zimowe, to z kalkulatorem