Przełom listopada i grudnia przyniósł w Stanach Zjednoczonych falę strajków pracowników gastronomii. Objęły ponad 340 miast. W wielu miejscach doszło do setek zatrzymań walczących o podwyżkę ogólnokrajowej płacy minimalnej do 15 dol. za godzinę (dla porównania, w fast foodach mediana płac wynosi 8,22 dol., podaje serwis PayScale.com).
Walka o podwyżki trwa już czwarty rok. Rozpoczął ja ruch Occupy Wall Street (z ang. okupuj Wall Street). Co i rusz pod hasłem nazwą „Fight for 15" przez kraj przelewa się fala pikiet, demonstracji, pisania petycji i debat publicznych. Jej głównym koordynatorem są związkowcy z organizacji Service Employees International Union – SEIU. Mają już pierwsze sukcesy.
15-dolarową stawkę minimalną uchwaliły już trzy stany: Kalifornia (wejdzie w życie 2022 r.), dystrykt Kolumbii, w którym leży Waszyngton (od 2020 r.), oraz stan Nowy Jork (od 2019). W 12 innych (gdzie często minimum wynosi 5 dol.), planowane są podwyżki, choć w mniejszej skali. W pięciu stanach w ogóle nie ma przepisów o płacy minimalnej. Ogólnokrajowa stawka minimalna dotyczy tylko agend rządu federalnego. SEIU chce jej rozszerzenia na wszystkie sektory gospodarki.
Matematyka kontra emocje
Jest też inny skutek sukcesu ruchu „Fight for 15". Pracodawcy stawiają na automaty, które zastępują pracowników. Sieć McDonald's ogłosiła, że zamierza wprowadzić w USA stanowiska samoobsługowe w blisko 14 tys. restauracji. W Europie ma już ponad 7 tys. takich lokali.
- Przyjmijmy założenie, że typowa restauracja sieci McDonald's w USA ma 2,6 mln dol. przychodów ze sprzedaży rocznie, co odliczeniu wszystkich kosztów przekłada się na średni zysk na poziomie 156 tys. dol. Przy spełnieniu postulatów SEIU w lokalu zatrudniającym średnio 15 osób poziom zysków skurczyłby się co najmniej o 75 proc. W niektórych przypadkach prowadzenie biznesu traci sens – zaznacza Ed Rensi, były prezes McDonald's w USA, cytowany przez amerykańską edycję magazynu „Forbes". I dodaje, że samoobsługa w lokalach pozwala zmniejszyć zatrudnienie przynajmniej o 25 proc. Jak dodaje, alternatywą dla automatyzacji jest wzrost cen serwowanych posiłków.