Ekonomiści ankietowani przez Agencję Reutera są zdania, że chińskie władze zdecydują się na kurs pełzający, a stopy pozostaną bez zmian przez pierwszą połowę przyszłego roku. Najwyraźniej Pekin uznał, że inflacja jest dla gospodarki znacznie mniejszym zagrożeniem niż gospodarcze spowolnienie.
Niemniej zakłada się, że pod koniec tego roku za dolara trzeba będzie zapłacić 6,6 juana, co oznacza, że w drugiej połowie 2008 r. chińska waluta zyska na wartości 3,9 proc.
W ciągu ostatnich 12 miesięcy wzrost ten wyniósł już 11,1 proc. Dotychczas Chińczycy byli zdania, że pozwolenie, by juan zyskiwał na wartości, to najlepszy sposób na powstrzymanie wzrostu inflacji, która znalazła się obecnie na poziomie najwyższym od 12 lat. Obawiali się również szybkiego wzrostu kursu waluty, ponieważ była to zachęta dla napływającego kapitału spekulacyjnego. Wiadomo też, że do Chin napłynie w związku z olimpiadą znaczna ilość obcych walut, juan zatem mimo woli dodatkowo sam się umocni.
Inflację za cały rok przewiduje się na poziomie ok. 7 proc. Spadkowy trend ma się utrzymać w 2009 r., a średnioroczna stopa inflacji ma wynieść wówczas 5,8 proc. Ekonomiści zapowiadają jednak spowolnienie wzrostu gospodarczego. W tym roku ma to być jeszcze 10,5 proc. PKB, ale w 2009 r. już „tylko” 9,5 proc. Byłby to pierwszy jednocyfrowy wzrost w Chinach od 2002 r.