[b]Jan Krzysztof Bielecki | prezes banku Pekao[/b]
Podtrzymuję swoje optymistyczne prognozy na cały rok. Już dobrych kilka miesięcy temu przekonywałem, że mamy szansę nawet na 2-proc. wzrost PKB w 2009 r. Bo akurat Polsce demokratyczny kapitalizm służy jak mało co. Nasza przedsiębiorczość jest najwyższa w Europie, skłonność do kombinowania wręcz legendarna, chęć poprawy standardu życia niezmierzona, a optymizm czasami wręcz naiwny. Jeśli dodać do tego otwartość na świat i jego ciekawość, to mamy już w komplecie cechy, dzięki którym 20 lat temu stanęliśmy na nogi. Dziś one sprawiają, że nie dajemy się kryzysowi i żeglujemy inaczej niż cała Europa. A do tego mamy jeszcze trochę szczęścia. Naszą konkurencyjność poprawiły pakiety stymulacyjne u sąsiadów, a także osłabienie złotego. Dzięki temu coraz częściej kupujemy polskie towary, a do łask wróciła turystyka krajowa, co widać chociażby w zawijanej kolejce na Giewont.
[b]Mateusz Morawiecki | prezes BZ WBK[/b]
Polska jest liderem wzrostu w Unii Europejskiej, a co ważne wzrost ten ma także lepszą strukturę, niż się powszechnie spodziewano – mam tu na myśli lepszą konsumpcję prywatną i mniejsze spadki inwestycji. U nas także to przyspieszenie jest widoczne – rośnie liczba zapytań o kredyty inwestycyjne w sektorze firm. Mamy poza tym ożywienie w kredytach hipotecznych i konsumpcyjnych – wierzę, że w całym roku akcja kredytowa będzie na plusie, nawet po wyeliminowaniu czynników kursowych. Ale trzeba pamiętać, że otoczenie jest ciągle niekorzystne – rok jest ciężki i to widać w wynikach niektórych banków. Z problemem opcji walutowych się sektor uporał, ale wciąż mamy problem rezerw na kredyty. Wyniki poprawią się najprawdopodobniej w przyszłym roku. Szansa na poluzowanie wymogów kredytowych jest, ale trzeba dać sektorowi jeszcze kilka miesięcy i wtedy powinno to być zauważalne.
[b]Jarosław Bauc | były minister finansów, prezes Polkomtelu[/b]
To bardzo dobry wynik, ponieważ, po pierwsze, jesteśmy jedynym krajem w Europie, który – już można to z całą mocą stwierdzić – nie zostanie dotknięty recesją. Ważne jest także, że nasza gospodarka znajduje się na wznoszącej się trajektorii. Niezła jest również struktura tego wzrostu – silna pozostaje konsumpcja i najwyraźniej nie wpłynął na nią utrudniony dostęp do kredytów. Poza tym pozytywny jest duży wkład eksportu netto – pomógł w tym oczywiście słabszy złoty, ale wiąże się z tym również inne zjawisko: drogi import został wyparty przez rodzimą produkcję i to jest korzystny – i co ważniejsze – trwały element naszej gospodarki.Te dane potwierdzają także, że Polacy nie ulegli wszechogarniającej groźbie kryzysu. Warto też pochwalić właściwą, wstrzemięźliwą politykę fiskalną rządu, zwłaszcza że zwiększanie deficytów w innych krajach nie przyniosło do tej pory zauważalnych efektów.
[b]Wojciech Kruk | przedsiębiorca[/b]
Dane pokazują, że wiele wcześniejszych bardzo alarmistycznych i często przesadzonych komentarzy w mediach okazało się zupełną nieprawdą. Zbieramy teraz owoce zmian zapoczątkowanych przez prof. Leszka Balcerowicza, choć wtedy często go wyśmiewano i krytykowano za wrogie Polsce podejście. Politycy, niestety, zbyt często ulegają pokusie populistycznych wypowiedzi, zrobiło to też wielu ekonomistów. Teraz dobrze widać, że wielu zmian nie da się przeprowadzić w ciągu roku, a zbyt szybki rozwój wcale nie jest pożądany. Mnie też zadziwiały wcześniejsze dane o wysokim wzroście PKB krajów bałtyckich, które teraz okazały się pierwszymi i największymi ofiarami kryzysu. Polska rozwijała się wolniej, co także było krytykowane, ale okazało się dla nas zbawienne. Paradoksalnie, sporo pomogło też osłabienie złotego, dzięki czemu trochę oddechu złapali eksporterzy. Może sprzedaż im spadła, ale zaczęli wreszcie zarabiać. [/ramka]